Poniekąd, powiat kętrzyński już znajduje się w Nowej Erze Rozwoju, odkąd dr Michał Kochanowski objął funkcję starosty kętrzyńskiego. Czy to sucha teza? W trakcie jego pięcioletniej kadencji i prowadzeniu rozsądnej polityki finansowej (a to tylko jeden z aspektów) powiat kętrzyński przestał wreszcie robić za ogon i jest w tej chwili w czołówce powiatów w Polsce i najlepszy w województwie warmińsko-mazurskim. Mówię tu o sytuacji finansowej i inwestycjach. Obecny starosta podkreśla zawsze i wszędzie, że to suma działań i współpracy zarządu, rady i pracowników. To wszystko prawda, jednak tak było i w poprzednich latach. Te organy istniały i współpracowały. Coś jednak nie działało. Brakowało lidera z krwi i kości.
W czasach pandemii, niebywałej inflacji i wojny (powiat dosłownie rzucił się do pomocy uchodźcom na rozmaite sposoby). W tych samych, niebywale trudnych warunkach dr Michał Kochanowski utworzył Powiatowy Ośrodek Wspierania i Rozwoju Edukacji. Połączył w ten sposób Powiatową Poradnię Psychologiczno - Pedagogiczną z Powiatowym Ośrodkiem Doskonalenia Zawodowego. Dzięki temu zminimalizował koszty, stworzył warunki do wspierania się tych instytucji, zapewnił nauczycielom swoich szkół średnich szkolenia. Mniejszym kosztem, bo na miejscu i często prowadzone przez własnych fachowców, a także otworzył szeroko drzwi dla nauczycieli spoza powiatu, którzy przyjeżdżają szkolić się do nas. Czujecie te pieniądze maszerujące wprost do budżetu powiatu?
Odpowiedział na potrzebę utworzenia Domu dla Matek z Małoletnimi Dziećmi i Kobiet w Ciąży. Realizując zadania z zakresu pomocy, zrobił to w taki sposób, aby zapewnić dodatkowe dochody powiatowi. Powiaty, które nie mają takich instytucji, a muszą zapewnić opiekę osobom w sytuacjach kryzysowych, płacą nam za przyjęcie takich osób lub po prostu za naszą gotowość do wsparcia. Upór i szeroka wiedza dyrektorki Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Kętrzynie Doroty Siwickiej, w zakresie pomocy społecznej przyniosła piękne efekty dla całego powiatu: wywiązanie się z nałożonego na powiat przez ustawodawcę obowiązku, realną pomoc potrzebującym, korzyści finansowe dla powiatowego skarbca, a równocześnie moralna satysfakcja.
Dr Michał Kochanowski w tych ostatnich trudnych czasach wybudował Zakład Aktywności Zawodowej. Ten pomysł był co najmniej odważny, szalony, ryzykowny. Wielu z bliskiego otoczenia starosty pukało się w czoło. Efekty? Pracę znalazły tu osoby niepełnosprawne, ich opiekunowie, pracownicy administracji, a miejsce to zapewnia szereg potrzebnych usług, jak pranie, niszczenie dokumentów, przygotowywanie imprez okolicznościowych. Widzicie państwo ten przemyślany schemat? Tę maksymalizację korzyści dla szerokiej grupy odbiorców? Budowanie od podstaw nowego budynku, ludzie mają pracę, znaczne podniesienie statusu osób niepełnosprawnych, które dotąd były jedynie beneficjentami pomocy innych - teraz są w wielu przypadkach jedynymi żywicielami rodziny. Usługi niedostępne na naszym rynku, a potrzebne: certyfikowane niszczenie dokumentów. Powiat sam sobie zapewnił pewne niezbędne usługi, nie kupuje ich z zewnątrz i oszczędza, a jednocześnie - znowu na nich zarabia. Pięknie i proste. Wydział Architektury, Budownictwa i Inwestycji Starostwa Powiatowego pod kierownictwem Magdaleny Osinowicz - Dąbrównej oraz Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Kętrzynie miało w tym olbrzymią zasługę czy Centrum Usług Wspólnych kierowane przez Martę Żylińską. Stary, dobry schemat: maksymalne wykorzystanie swoich zasobów.
Szpital. Wyobraźcie sobie, że nagle znika. Wielu mu tego życzy. Ile osób traci pracę? Ile osób opiekę? Zdania są podzielone co do jej jakości, jednak - nikt nie zaprzeczy, że ta jakość rośnie. 5 lat temu, jako świeżo upieczony starosta, Kochanowski od razu wiedział, czego chce i jakie są jego priorytety. „Szpital jest moim oczkiem w głowie!” - tak było na tamtej sesji inauguracyjnej, mówił wtedy jasno i dobitnie. Wielu zmagało się w tych zapasach ze szpitalem. Jedni chcieli na nim zarobić, wykorzystać i zaorać. Inni pełni dobrych chęci snuli wizje, ale mimo różnych fikołków, nie potrafili wypisać dobrej recepty na schorowaną placówkę. Jeszcze inni zorganizowali tam prywatny folwark robiąc, co im się żywnie podobało.
Dziś szpital jest stabilny, dyrektor nadal o dziwo ten sam. Powstał ultranowoczesny Blok Operacyjny, remontowany jest Oddział Chirurgii Ogólnej, są lekarze. Powinniśmy wszyscy zamilknąć i przestać jęczeć: że nie odbierają telefonów, że nie ma poczekalni, że personel na oddziałach wciąż pali papierosy (o zgrozo!), że brakuje porodówki, a pielęgniarki się nie uśmiechają. Gdybyście doświadczyli takiej niestabilności, zmian i strachu o posadę przez tyle lat, zapomnielibyście, co to uśmiech… Wszystkiego na raz się nie da zrobić. I wszystkich zadowolić się też nie da. Ważne są priorytety. To proces, a procesy trwają w czasie. Zmiana mentalności to nie wymiana żarówki w łazience. Patrzmy perspektywicznie. Jeśli nie potrafimy, pozwólmy na to innym. Dzieje się. Zaufajmy. Wspierajmy. Pozbądźmy się roszczeniowości. Jest szansa, że się uda. Trzymajmy kciuki, bo to jest w interesie nas wszystkich.
Chcę wspomnieć o tym, że starosta wyciąga z zapaści komunikacyjnej wioski w naszym powiecie, których nazw nawet nie słyszeliście. Powiat kętrzyński jest liderem w wykorzystaniu środków z Funduszu rozwoju przewozów autobusowych. Ludzie mogą pojechać do urzędu, kościoła, na zakupy, do pracy i do lekarza.
Starosta na przestrzeni tego najtrudniejszego, apokaliptycznego, minionego czasu wyremontował rekordową ilość dróg w powiecie. Dzięki temu firmy nie upadały, a ludzie mieli pracę. Starosta jest maksymalistą. Chce robić wszystko 10/10. Pracownicy mają zadyszkę i kolkę, a on wskazuje kolejne cele, coraz śmielsze.
Powiat Kętrzyński pracował jak w ukropie, podczas, gdy miasto Kętrzyn się zwijało i marnowało szanse. Trudno było postrzegać radę miejską jako jedną drużynę grającą do jednej bramki. W tej dyscyplinie nie ma solówek. Ten naprawdę najtrudniejszy czas dla nas wszystkich, (widzę, co mam w koszyku za 100 zł. teraz, a co miałam przed tymi trzema plagami). A uwierzcie, bardzo lubię arbuzy i borówki. Trudno mi sobie wyobrazić pracę urzędników i urzędniczek powiatowych przy tylu inicjatywach i inwestycjach.
Blakną wyraźnie inicjatywy radnych miejskich ubiegłej kadencji. Ogród zapachów jest jak chichot historii i będzie jeszcze długo wiało grozą, bo jak w soczewce skupia się tu styl pracy byłego burmistrza. Kocham ogrody, drzewa, zieleń, ale ilu z nas korzysta z tego miejsca? Śmiało, podnieście ręce. Tak się kończą ślepe działania pod publikę. Bez konsultacji, przemyśleń, bez perspektywy. Nie, nie piszę tego z satysfakcją. Za chwilę, ta wstydliwa, nietrafiona inwestycja przestanie istnieć, bo ci sami radni miejscy, którzy wyłożyli pieniądze na jej powstanie, zagłosowali, by ją zniszczyć i jednak pozwolić postawić w tym samym miejscu Mc.Donald’s. Czy leci z nami pilot? Zdecydowanie nie! Urząd Miasta to cały zasób wspaniałych ludzi z doświadczeniem. Zabrakło dobrego zarządzania. Wielka szkoda.
Trzeba tu jasno podkreślić: nie powinno być rywalizacji między samorządami, lecz wzajemna, mocna współpraca. To jak rodzinny rower z dwoma siodełkami. Powiat Kętrzyński to także obszar miasta. Dopiero ten starosta kętrzyński to jasno i klarownie ogłosił. Podczas sesji powiatowej, inaugurującej VII kadencję, padają słowa: „Dziękuję też za obecność pana burmistrza Karola Lizureja, burmistrza Kętrzyna, stolicy powiatu. Charakterystyczny samorząd, istotny bardzo dla funkcjonowania całego powiatu, połowa mieszkańców miasta to połowa mieszkańców powiatu. Publicznie deklaruję i zobowiązuję się realizacji wspólnych projektów”. Zgodni są starzy wyjadacze na stanowiskach radych, że jak dotąd, te ostatnie 5 lat było najspokojniejsze i najbardziej pracowite, najefektywniejsze w dziejach Powiatu Kętrzyńskiego. Starosta Kochanowski bywał na sesjach miejskich i chętnie zabierał głos. Wiedział, że obszar miejski i powiatowy to synergia, której nie wolno ignorować ani pomijać. Współdziałanie jest skuteczniejsze od oddzielnych działań. Jego słowa oraz obecność burmistrza Karola Lizureja to zapowiedź nowej, perspektywicznej jakości wspólnej pracy starosty i burmistrza, miasta i powiatu.
Nie bez przyczyny ruch społeczny, który stworzył dr Kochanowski oraz skutecznie pociągnął do zwycięstwa nosi nazwę „Razem możemy więcej”.
Funkcję starosty można sprawować na wiele sposobów. I tak też bywało. Spokojny i wyważony, ale skuteczny reprezentował Marek Leszek Olszewski. Przez wielu człowiek ceniony za rozsądek i wyważone decyzje. Myślę, że będzie to doskonały zastępca burmistrza Kętrzyna. Wsparcie i doświadczony głos, który może to miasto wyciągnąć z zapaści po poprzedniku. Ryszard Kaczmarczyk bezkonfliktowy, życzliwy, kulturalny przemieszczał się korytarzami starostwa z falującą, złotą grzywą a la Trump.
Innym stylem był powodowany Tadeusz Mordasiewicz: szaleństwo, berło, pieprz i oszczędności. Zostawił po sobie spore, mądrze dziś wykorzystane inwestycje. Dość wspomnieć Pocztową 11 i 13, gdzie jest cały kompleks biur, w którym mieszkańcy miasta, jak i całego powiatu mogą załatwić całe mnóstwo spraw. Jest tu między innymi Urząd Pracy, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej - masowo odwiedzane. Warto dodać - choć w powiatowych budynkach - prowadzone przez burmistrza Kętrzyna.
Pamiętacie „wojnę tablicową”, podczas której „dyskusję” ze sobą prowadzili burmistrz z ówczesnym starostą Mordasiewiczem? To była wojna chłopców w piaskownicy, którzy naparzali się poprzez sypanie sobie piachem w oczy i zaciskanie piąstek. A my patrząc na to kręciliśmy tylko głową. Do tej pory zastanawiam się, jak to możliwe między dorosłymi facetami na stanowiskach? Wracając do stylu pracy starosty Tadeusza Mordasiewicza, wszystkie jego wady przykrywają dobre, odważne, perspektywiczne inwestycje, z których wszyscy mniej lub bardziej świadomie korzystamy, właśnie dzięki temu człowiekowi. Niestety, brak cech osobowych dobrej komunikacji i poszanowania innych, mimo dumnej jedynki podczas wyborów, że nie otrzymał mandatu. Ludzie chcą być zauważani, doceniani i chcą usłyszeć „dzień dobry”, chcą być wyróżnieni uściskiem dłoni. Warto o tym pamiętać. Choć wydaje się to mało istotne, a w codzienności, pośród naprawdę ogromu obowiązków, jakim musi sprostać aktywny starosta, jest to element z samej góry priorytetów.
Władza często zapomina o tych na dole myśląc, że czym więcej zdjęć nad garnkami z grochówką, z kwiatami, uściskami dłoni, z radosnym uśmiechem obok „niczego” to o wiele, wiele za mało. Igrzyska lubią wszyscy, ale nie samymi igrzyskami człowiek żyje. Chcemy konkretów, chcemy rozwiązywania naszych problemów, chcemy informacji. Nie chcemy oglądać pleców i słuchać milczenia.
Kiedy myślę o staroście Ryszardzie Niedziółce, myślę o umiejętnościach współpracy, dialogu, słuchania, komunikacji. Myślę o złych decyzjach i utraconych szansach. Widzę niemy pochód porażek i smutno mi. Smutno mi, bo wiem, że w głębi duszy ten człowiek chciał dobrze i ma dobre serce. Czy same dobre serce wystarczy w pracy na rzecz innych? Czasem trzeba umieć zrobić krok do tyłu lub powiedzieć pokorne „przepraszam”. Czasami trzeba być mądrze stanowczym i nieustępliwym. Czy wszyscy mamy te cechy? Władza na pewno. Ostatnie słowa Ryszarda Niedziółki, gdy mówił, że robi miejsce młodym, po czym ponownie wystartował w wyścigu na funkcję radnego powiatowego, ponownie wielu rozczarowały. Zastanawiam się, po co? Wydawał mi się już bardzo zmęczony i wyeksploatowany tym wieloletnim rządzeniem jako prezes, starosta i burmistrz. Wciąż go atakowano i nie rozumiano. Ja też nie rozumiałam jego stylu rządzenia. Milcząco - ignorująco - lekceważąco - nieufny. Mój największy żal? Jako były starosta kętrzyński nie palił się zanadto do współpracy ze starostą będąc burmistrzem. Bardzo tego oczekiwano.
Gołosłownym public relations daleko się nie zajedzie. Ludzie mają własny rozum, umieją wyciągać wnioski i logicznie myśleć. Nauczyłam się tego już dawno temu podczas swojej pracy w mediach: prasie, radiu, telewizji. Doskonałym nauczycielem był śp. Andrzej Krawczyk. Od 1990 r. redaktor naczelny „Gazety Kętrzyńskiej”, który pozwalał mi publikować pierwsze teksty w swojej gazecie. Po roku pracy zwolnił mnie z hukiem, gdy okazało się, że ma dość mojej nieustannej gadaniny o potrzebie informatyzacji redakcji. Po co jeździć do drukarni w Biskupcu i mierzyć szpalty linijką?? „Chciała pani zmian? Oto zmiana!” I kartka z wypowiedzeniem wyjęta z czarnej teczki, którą zawsze nosił przy sobie, poszybowała w moją stronę, robiąc na stole co najmniej trzy pełne obroty.
O tym, że ludzie potrafią samodzielnie myśleć, doskonale wiedział również były prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Pionier” w Kętrzynie Roman Szydłowski, który w swoich zasobach miał także Kętrzyńską Telewizję Kablową. Ileż on dobrego zrobił dla Kętrzyna! Do głowy mu nigdy nie przyszło, by wtrącić się w kształt programu w latach, gdy byłam kierowniczką redakcji KTK. Dbał o rzetelność informacji przekazywanych przez Kętrzyńską Telewizję Kablową, której miałam zaszczyt kierować. Nigdy nie zająknął się nawet, z kim mogę, a z kim nie powinnam rozmawiać. A mógł! No i mnie nie zwolnił, gdy zasygnalizowałam o potrzebie wymiany wykładziny w redakcji, zamontowania rolet przeciwsłonecznych, zakupu drukarki i zaopatrzenia mnie w podstawowe przybory biurowe. Odmówił mi jedynie komórkowego telefonu służbowego, bodaj najpotrzebniejszej rzeczy w pracy dziennikarskiej. Zrobił to jednak podając argumenty z właściwą sobie klasą.
Starostą był także Jarosław Pieniak. Krótko urzędował z przyczyn obiektywnych. Dość powiedzieć, że zainicjował powstanie filmu o powiecie kętrzyńskim w dwóch wersjach językowych, któremu udzieliłam głosu. Z racji krótkiej pracy na stanowisku staroty nie miał szans rozwinąć skrzydeł. Wielu przychodziło do niego po pomoc i choć nie zawsze mógł to zrobić, to jednak większość była zadowolona. Dlaczego? Starosta Pieniak nigdy nie nosił głowy za wysoko, potrafił być z ludźmi i dla ludzi. Potrafił słuchać i korzystać z mądrych rad specjalistów w swoich dziedzinach.
Piszę o tym nie bez przyczyny, bo chcę poruszyć też kwestię stylu pracy dr Michała Kochanowskiego. I celowo będę w tym tekście używać tytułu naukowego starosty, bo widzę, że nawet przez niego samego jest używany nieco wstydliwie, zupełnie bez powodu. Owszem, jestem przeciwna używania tytułu magistra. Zacytuję jednak dr Michała Kochanowskiego: „słynąc ze skromności” nie zaprzeczę, że taki dyplom również posiadam. Jest to tytuł zawodowy i z zażenowaniem widzę go często na pieczątkach, wizytówkach i drzwiach moich kolegów i koleżanek. Tytuł magistra zdobyty na solidnych, polskich uczelniach z wieloletnią tradycją, o który starałam się wiele lat, spędzając całe godziny w pociągach na dojazdach do Lublina, Warszawy i Białegostoku, śpiąc w różnych dziwnych miejscach, równocześnie pracując na etatach i innych umowach. Nie są to bynajmniej dyplomy Collegium Humanum. W tej sprawie toczy się wielowątkowe śledztwo dot. działania zorganizowanej grupy przestępczej, która w zamian za niezłą kasę wystawiała na prawo i lewo dokumenty związane z ukończeniem studiów oraz dyplomami MBA uprawniającymi do zasiadania w radach nadzorczych spółek z udziałem Skarbu Państwa. Taki dyplom to nie byle co, bo głowę można nosić wyżej, a torebka jest cięższa bo portfel gruby. Warto robić MBA, warto się zastanowić, na jakiej uczelni i ta druga kwestia jest nie mniej ważna. Ale ja nie o tym. Mam swoje dyplomy, kosztowały w cholerę. Krwi, potu i łez także. Proces ich zdobywania dał mi niebywałą satysfakcję. I to chyba tyle tych korzyści. Jednak tych trzech literek „mgr” nigdy nie umieściłabym na swojej pieczątce, choćbym była prezesem Narodowego Banku Polskiego. Daj Boże!
Styl Kochanowskiego? Ostra jazda bez trzymanki. Kochać wszystkich, nikogo nie oszczędzać! Myślę, że gdyby ten człowiek posiadał więcej zasobów ludzkich i materialnych, mocno byśmy się zdziwili. Dokonuje niemożliwego w tym grajdołku, w którym odkąd pamiętam wszyscy się ze sobą drą, tępią, nienawidzą, nie chcą współpracować, a własne EGO rozpycha im bebechy. 18 lat ten człowiek pracuje na rzecz powiatu, przygląda się, uczy i przebiera nogami, kiedy wreszcie będzie mógł zrobić to wszystko po swojemu. I bum! Taka szansa powstaje.
7 maja 2024 r. podczas I sesji siódmej już kadencji Rady Powiatu w Kętrzynie Michał Kochanowski powiedział, że ludzie do niego dzwonią z sami problemami. Nikt nie pyta o jego zdrowie, czy samopoczucie. Dlaczego? Bo to jest starosta od rozwiązywania problemów, który wie, gdzie i dlaczego się znajduje. I rzeczywiście - ten człowiek wie, dlaczego jest starostą. Szedł mozolnie stawiając stopy szczebel po szczeblu po schodach władzy. Wie, za co bierze pieniądze. Jest idealistą i pragmatykiem. Inną sprawą są jego ambicje i cele. Myślę, że za jakiś czas zobaczymy go na fotelu burmistrza. W każdej dziedzinie, której poświęca uwagę, jest ona maksymalna. Nie bierze jeńców. Cele są klarowne, przemyślane, a on w dążeniu do nich nieustępliwy i bezkompromisowy. W każdej z tych cech można odnaleźć coś pozytywnego i negatywnego. Co jeszcze powiedział starosta tego pamiętnego dnia? Pamiętnego, bo wszyscy powinniśmy go zapamiętać. Dlaczego powinniśmy go zapamiętać? Bo właśnie zaczęła się dla nas jazda bez trzymanki. 20 maja stuknęło 20 lat Polski w Unii Europejskiej. Głównym dystrybutorem pieniędzy z Unii jest Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP). Do tej pory wpompowała we wszelkie inicjatywy w Polsce 55,2 miliarda zł. Według dostępnych danych między rokiem 2004 a 2022 PKB naszego kraju zwiększyło się dwukrotnie. W tym roku PARP rozdysponuje niemal 5 miliardów zł. I Kochanowski to dokładnie wie, bo śledzi statystyki, zestawienia i już jest gotowy do wyrwania jak największego kawałka z tego złotego tortu. Jest praktykiem, bo wywindował powiat kętrzyński w cholernie trudnych czasach. Teraz, gdy rozpoczął drugi etap swojej sztafety, nie wypatruje potrzeb powiatu, on je dokładnie zna, mało tego - są już plany, dokumenty realizacyjne, a ludzie administracji stoją w blokach startowych. Nie są to gołosłowne tezy. Pracownicy starostwa, jednostek mu podległych, zaprawieni w bojach podczas pandemii, inflacji i wojny tuż obok, to stare wygi know how. Za chwilę spadnie złoty deszcz pieniędzy. Powiat się zmieni nie do poznania. Oba obszary: powiat kętrzyński ze wszystkimi swoimi gminami oraz miasto Kętrzyn ma szansę wejść w Nową Erę Rozwoju. Czy i jak z tej szansy skorzystają? Życzę nam tego. Burmistrzowi życzę odwagi. Niech nie boi się pytań, współpracy, rozmów i spotkań. W Kętrzynie mamy wielu, mądrych ludzi. Starosta to wie i się tym wspiera.
Jakie priorytety wyznacza sobie w tej kadencji ? „ Pomoc społeczna, szeroko rozumiana oświata i dopiero działania infrastrukturalne i chcemy, by w takiej kolejności te priorytety były obecne. Samorząd terytorialny i to podkreślają dzisiaj wszyscy specjaliści nie może być tylko lokalną agencją rozwoju infrastrukturalnego. Ten model, który faktycznie przez ostatnie lata sprawdzał się, on się trochę już wyczerpał. Z uwagi na pewne zmiany i demograficzne, i polityczne, i cywilizacyjne”. Znając dotychczasowe efekty działań dr Michała Kochanowskiego - można mu wierzyć. Przez 5 lat dokonał swoistej rewolucji, jeśli chodzi o funkcjonowanie samorządu powiatowego.
Proponuję akcję: „Zadzwoń do starosty”, podaruj mu bezproblemowy telefon, small talk, niech wie, że ma wsparcie. Nie podam jego służbowej komórki, by nie blokować połączeń „problemowych”, ale telefon do sekretariatu Starostwa Powiatowego to: 89 751 75 00. Niech rozmowa nie trwa dłużej niż 2 minuty…
Celem tego tekstu jest polemika z Państwem i ciekawość Państwa perspektywy. Zapraszam do komentowania i dyskusji. Najciekawsze, podpisane imieniem i nazwiskiem wykorzystam w kolejnym tekście. Marlena Szypulska
Brico19:31, 31.05.2024
W trakcie prowadzeniu rozsądnej polityki - hoho, dobrze się zaczyna 19:31, 31.05.2024
Etacik potrzebny?19:39, 31.05.2024
Jaaaki cukier o mamamija. Brzmi jak list pochwalny albo cv. Zobaczymy czy skuteczny panie i panowie. 19:39, 31.05.2024
bełkot20:19, 31.05.2024
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? 20:19, 31.05.2024
Łubu dubu22:15, 31.05.2024
To pisałam ja, Marlena. Chcę być Dyrektorem. Nie mylić z doktorem. 22:15, 31.05.2024
gubernator23:38, 31.05.2024
Pani Marleno, poddaję się - nie podejmę polemiki, czuję się jednocześnie wdeptany w ziemię a równocześnie wzięty do nieba Twoją monumentalną laudacją. No bo, jako jakiś tam ale jednak, kolega Michała poczułem jakbyś też o mnie pisała! Kto jak kto ale Ty tu i teraz udowodniłaś że jednak powinnaś z dumą pokazywać te trzy litery. Przy nazwisku, a wiem że masz talenta także artystyczne... może w następnym odcinku napiszesz muzykę do tego tekstu, co?... Pozdrówka, (-) Bogumił Kowszuk 23:38, 31.05.2024
do wc06:34, 01.06.2024
i spuścić wodę 06:34, 01.06.2024
Serio???08:09, 01.06.2024
Co to miało być? Jeszcze takiego lizania d...y nie czytałam. Ta Pani gdzieś pracuje czy szuka pracy? 08:09, 01.06.2024
Historia lubi się...09:05, 01.06.2024
Nie tak dawno Pani Marlena w podobny sposób wychwalała Pana Niedziółkę. Ale chyba nie dostała tego co chciała i przestała wychwalać a nawet krytykować. Czy teraz też tak będzie? 09:05, 01.06.2024
dream on09:35, 01.06.2024
5 0
A ja bym chciał, by nasza Pani Marlena miejscowa była dyrektorem Kętrzyńskiego Centrum Kultury, a nie jakiś przybłęda z Lidzbarka Warmińskiego. To nie jest normalne. 09:35, 01.06.2024
Justyna09:40, 01.06.2024
2 3
To prawda, mamy swoich wykształconych ludzi w mieście, ale nie ona. Ktoś kto tak szybko zmienia poglądy nie wzbudza mojego zaufania. Ta Pani już była dyrektorem i z jakiegoś powodu nie jest. 09:40, 01.06.2024
Tak jest18:46, 06.06.2024
1 0
TAK! Ta pani jest pracownikiem Centrum Biblioteczno-Kulturalnego, jednostki podległej wychwalanemu w tekście staroście kętrzyńskiemu. 18:46, 06.06.2024