Poprzeczkę można podnosić tylko do góry

- Moim zdaniem wyniki wyborów ogólnopolskich nie będą miały przełożenia na wybory samorządowe. W wyborach samorządowych głosujemy głównie na ludzi, których znamy, szanujemy i poważamy - mówi Zbigniew Olenkowicz. W przedświątecznym wywiadzie rozmawiamy też o lokalnym biznesie i kończącej się kadencji rady powiatu.

Czy po trzydziestoleciu swojej flagowej działalności czuje się Pan spełniony, czy może zmotywowany do bardziej wytężonej pracy?

Czuję się bardzo spełniony. Przez te 30 lat osiągnąłem to, co kiedyś zamierzałem, a nawet dużo więcej. Gdy wspomnę początki mojej drogi, mogę z dumą stwierdzić, że mi to wyszło, chociaż nigdy nie jest tak, że nie mogło być lepiej.

Jaka, Pana zdaniem, jest recepta na sukces w biznesie?

Przede wszystkim ciężka praca i odpowiedzialne podejście do biznesu. Oczywiście, dobry pomysł na samego siebie, z czym jest teraz gorzej. Po naszym mieście widzimy, ile jest pustostanów, czyli brakuje pomysłu co zrobić, żeby to miasto zaczęło lepiej funkcjonować.

Brakuje też tematów niszowych, czyli tych, które możemy z powodzeniem zagospodarować.

Rozpoczęcie własnej działalności nie jest dzisiaj łatwe. Wiąże się z dużym ryzykiem poniesienia konsekwencji finansowych, a nie każdego na to stać.

Ubiegły rok był bardzo trudny dla biznesu, ale czy pamięta Pan trudniejsze lata?

Z roku na rok jest ciężko i czekamy na to, aż może będzie lepiej. Po pewnym czasie człowiek przestaje na to zwracać uwagę. To jest walka o przetrwanie – być albo nie być.

Nie mamy w Kętrzynie zbyt wielu zakładów pracy, które zatrudniają kilkadziesiąt lub kilkaset osób. Największym pracodawcą na ten moment jest straż graniczna. Zupełnie inaczej się to liczy, bo ich egzystencja nie jest umotywowana ekonomią. To pokazuje w jak trudnym środowisku funkcjonujemy i to nie tylko w kończącym się roku. Ten proces trwa już od wielu lat.

Jest Pan również doświadczonym samorządowcem. Jak ocenia Pan ubiegły rok pod względem działalności samorządu powiatowego, który Pan reprezentuje?

Od trzynastu lat jestem w samorządzie powiatowym. Oceniam kończący się rok bardzo pozytywnie. Zrealizowano wiele inwestycji, przede wszystkim drogowych. W poprzednich latach było to około 7 kilometrów w ciągu roku. W tym roku zrobiliśmy tych kilometrów 20. Droga drodze nie jest równa, ale to są już sprawy techniczne.

Ogromnym sukcesem jest utworzenie i uruchomienie powiatowego Zakładu Aktywności Zawodowej, przy ulicy Wileńskiej w Kętrzynie. Od razu zaznaczę, że nie możemy na to patrzeć przez pryzmat firmy, która będzie przynosiła dochody. Jest to zakład, który umożliwi zatrudnienie osób niepełnosprawnych, które były wykluczone z rynku pracy. Jak sama nazwa wskazuje – aktywizacji zawodowej, żeby ci ludzie czuli się potrzebni, żeby wiedzieli, że nie wszyscy o nich zapomnieli, że mogą pracować z innymi ludźmi. Pewne usługi będą tam wykonywane, jest to określone w statucie tego zakładu. Nie będzie to łatwe, ale dla tych ludzi jest to jedyna możliwość zarobku, bo zatrudnienie tam znalazło bodajże 48 osób, w tym 4 osoby na wózkach, jedna niewidoma. Proszę mi powiedzieć w jakim zakładzie komercyjnym zatrudniona zostałaby dziś osoba niewidoma? W ZAZie szukamy rozwiązań, żeby te osoby czuły się potrzebne. Jest to nowoczesny zakład, dobrze wyposażony.

Wspomniał Pan o zrealizowanych inwestycjach w ubiegłym roku, ale też był to rekordowy rok pod względem promes i funduszy rządowych. Wiele z tych inwestycji zapoczątkowano, ale trzeba będzie je ukończyć w tym roku. Czy spodziewa się Pan, że trend dofinansowań i uruchamiania funduszy dalej będzie ewoluował, czy po zmianie władzy, która miała miejsce w naszym kraju to się zmieni?

Co nam przyniesie zmiana władzy? Na odpowiedź musimy poczekać. Bardzo bym chciał, żeby uruchomione zostały środki unijne, bo to otwiera pewien wachlarz inwestycji i przedsięwzięć wszelkiego rodzaju. Tym bardziej, że ma być to związane z ochroną środowiska i większym uniezależnieniem się od dostawców energii w postaci paliwa czy prądu z innych państw.

Jako wiceprzewodniczący struktur powiatowych Platformy Obywatelskiej, jak Pan ocenia wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych? Duży sukces, rozwój ugrupowania, czy może nadchodzą problemy, bo, jak wiadomo, rządzący zawsze są „na świeczniku”?

Odpowiem na to pytanie w odniesieniu do zbliżających się wyborów samorządowych. Moim zdaniem wyniki wyborów ogólnopolskich nie będą miały przełożenia na wybory samorządowe. W wyborach samorządowych głosujemy głównie na ludzi, których znamy, szanujemy i poważamy. Natomiast w wyborach ogólnopolskich głosujemy na przedstawicieli określonych partii politycznych. W naszym powiecie statystyka pokazała, że co trzecia osoba głosowała na Zjednoczoną Prawicę. Takie jest moje zdanie i wydaje mi się, że jeśli wybieramy przedstawicieli do samorządu lokalnego, zwracamy uwagę na poszczególnych ludzi, bo ich znamy, mieszkamy w pobliżu, razem pracujemy. Każdy wie czy ktoś jest pracowity, czy on się do tego nadaje czy nie. Mamy bezpośrednie przełożenie na osobę, a nie na to czy komuś podoba się program partii tej lub innej.

Jednak czasami przynależność partyjna może pomóc lub przeszkodzić.

Tak, czasami może pomóc, a czasami może zaszkodzić. Zawsze trzeba być człowiekiem, który wie, czego chce od życia, człowiekiem, który będzie rozumiał swoich sąsiadów, bliskich, rodzinę - jak to mówią, najważniejsza jest rodzina. Ja w tym roku miałem bolesne przeżycia - pochowałem mamę, z którą byłem bardzo związany. Po stracie ukochanej osoby dowiadujemy się, jak to jest inaczej. Przede mną pierwsze święta, które będą smutne.

Czy prawdą jest, że zamierza Pan ubiegać się o fotel burmistrza Kętrzyna?

Nie wykluczam takiej możliwości, ale na pewno wystartuję w wyborach samorządowych. Jeszcze troszeczkę czasu mamy.

Dotychczas tylko rada powiatu, nie próbował Pan sił w innym obszarze.

Poprzeczkę można podnosić tylko do góry.

W tej kadencji był niesamowity spokój w radzie powiatu, mimo tego, że jest złożona w zasadzie z każdego ugrupowania politycznego. Jako obserwator, dostrzegam, że rada pracuje bardzo sprawnie. Nie w każdym samorządzie tak jest, gdzie jest klucz do takiego działania?

Jeżeli nie będziemy patrzyli na to co wspólnie możemy zrobić, to bardzo szybko się poróżnimy. Musimy mieć cel jako samorządowcy - co możemy zrobić dla tego miasta czy powiatu? To jest najważniejszy cel i nieważne kto jest z Platformy, a kto z PiS-u. Kiedyś mówiłem o tym odnośnie dróg: Którą drogę powinniśmy teraz remontować? Powinniśmy wyznaczyć kryteria, która droga jest ważna, mniej ważna... Wiadomo, że trzeba to zrobić. Wszystkie ręce na pokład i ciężką pracą, niezależnie kto jest przy władzy, trzeba pozyskiwać środki, żeby społeczeństwo widziało, że coś się dzieje w tym powiecie, że coś jest robione i nie jest to oparte na zasadzie „jakoś to będzie”. To nie może być jakoś. Musimy mieć zaplanowaną drogę i musimy konsekwentnie do niej dążyć – to co mówiłem odnośnie biznesu, to niczym się od siebie nie różni.

Zdarzają się kandydaci do wszelkich rad i innych kręgów, którzy z założenia mówią, że idą po to, żeby być w opozycji. Co Pan by powiedział wyborcom takich ludzi - że to jest zmarnowany głos?

Może być śmiesznie, ale to na pewno nie będzie konstruktywne. Będzie zmarnowany czas pracy tej rady, bo nic nie zbudujemy.