Moim zdaniem: Po owocach go poznacie

8 maja Karol Lizurej rozpoczął odpowiedzialną pracę zastępcy burmistrza Kętrzyna. Nie zdążył jednak rozgościć się w swoim nowym gabinecie, a już niektórzy radni uznali, że nie podoła zadaniu. Wydali w tej sprawie oświadczenie, pod którym widnieją nazwiska 12 z nich.

Radni ci zarzucają byłemu naczelnikowi Wydziału Rozwoju utratę dofinansowania na przebudowę ulicy Ogrodowej w Kętrzynie. Ale… zaraz, zaraz… Ogrodowa chyba właśnie jest przebudowywana? No jest. O co więc tu chodzi? Pojawiają się głosy, że to kolejny odcinek „Polityki po kętrzyńsku”, inspirowanej przez faceta z wąsem, który aktualnie dojeżdża do Bartoszyc. Radni, podpisujący się pod sprzeciwem zatrudnienia Karola Lizureja na stanowisku zastępcy burmistrza Kętrzyna zachowują się jakby byli nieomylni, bezbłędni. Ale czy na pewno są? Mnie na tej liście rzucają się w oczy przede wszystkim dwa nazwiska, ściśle związane ze wspomnianym już użytkownikiem drogi wojewódzkiej nr 592. Ich niektóre „zawodowe” wyczyny są przecież w Kętrzynie powszechnie znane. Jeden w godzinach pracy roznosił materiały wyborcze kontrkandydata swojego ówczesnego szefa, drugi miał notoryczne problemy ze spożywaniem płynu, którego w pracy spożywać nie powinien. Teraz te dwa ancymony tworzą coś w rodzaju sądu kapturowego, bo „Karol Lizurej, wspólnie z burmistrzem miasta Ryszardem Niedziółką, są współodpowiedzialni za utratę w 2020 r. dofinansowania w wysokości 14,3 mln złotych z Funduszu Dróg Samorządowych”. W porządku. Ktoś wtedy popełnił błąd, wszystko wziął na siebie burmistrz, a efekt mamy taki, że na ulicy Ogrodowej trwa właśnie gruntowny remont. I to za większe pieniądze niż te, które były do wzięcia wcześniej! Chłopaki, zamiast tracić czas na otwieranie kolejnej flaszki ze swoim politycznym guru i snucie wizji świetlanej przyszłości, wybierzcie się na tę Ogrodową i zobaczcie co tam się naprawdę dzieje. I najlepiej porównajcie z tym, co wam przekazuje wasz wąsaty towarzysz. O ile, oczywiście, potraficie jeszcze samodzielnie myśleć.

Czy Karol Lizurej okaże się w perspektywie czasu dobrym zastępcą burmistrza? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że wszystko wskazuje na to, że tak będzie. To nie jest narcyz, zaczynający urzędowanie od zatrudnienia „prywatnego” fotografa. To nie jest picuś, opowiadający, że Daniel Obajtek, to jego przyjaciel. To nie jest przebiegły karierowicz, pragnący wykorzystać możliwości, które daje stanowisko zastępcy burmistrza, do zbicia kapitału (nie tylko politycznego) w dalszym pędzie na wyższe szczeble drabinki. To człowiek, który wie po co został powołany na to stanowisko i naprawdę chce podołać wyzwaniu. A na ocenę jego dokonań przyjdzie jeszcze czas. Robert Majchrzak