- Jako radny zawsze jestem otwarty na sprawy mieszańców. Każdy może do mnie przyjść, czy zadzwonić ze swoimi problemami, a na pewno wysłucham i jeżeli tylko będzie to możliwe, postaram się pomóc - mówi Zbigniew Olenkowicz w rozmowie z Robertem Majchrzakiem. Jest również mowa o lokalnym biznesie, polityce i rodzinie.
Kończymy rok 2022. Jaki on był dla Pana jako przedsiębiorcy i radnego powiatowego?
To trzeba rozdzielić. Wszyscy chyba odczuliśmy podwyżkę cen gazu czy energii elektrycznej. W mojej działalności to bezpośrednio przekłada się na produkcję, bo produkcji nie da się wykonać bez energii, bez gazu. Koszty osobowe też są coraz wyższe, także nikt na pewno nie jest zadowolony z podwyżek. Do tego mamy inflację.
Wszystko to ma przełożenie na ceny produktów?
Na pewno. Nie tak dawno za pączka płaciliśmy złotówkę, teraz kosztuje ponad 4 złote.
A jak, z Pana obserwacji, zareagował na to wszystko konsument?
Każdy konsument bardziej rozważnie podchodzi do zakupów – są one bardziej przemyślane. Czasami aż serce się kraje, gdy widzimy osoby starsze, robiące zakupy. Ich to najbardziej boli.
Oprócz tego, że jest tam prężnie działającym przedsiębiorcą, jest pan także doświadczonym samorządowcem. Która to już kadencja w radzie powiatu?
Jestem radnym powiatowym już trzecią kadencję. Od zawsze interesowałem się tym
co dzieje się w lokalnym samorządzie. Wiele lat byłem prezesem zarządu Kętrzyńskiego Stowarzyszenia Kupców. To między innymi reprezentowanie interesów lokalnych przedsiębiorców skłoniło mnie do wystartowania w wyborach do rady powiatu. Mówi się, że polityka czasami przeszkadza w gospodarce, ale czasami też pomaga.
W tej kadencji występuje pełna zgoda w radzie powiatu, co nie zawsze było takie oczywiste. Jak do tego doszło?
Trzeba rozmawiać z ludźmi, jeżeli jest możliwość nawiązania dialogu i wyjaśnienia spraw spornych. Nie jest tak, że wszyscy uważają tak samo, ale czas na omówienie projektów uchwał i różnych spraw jest na komisjach. Sesje powinny wyglądać tak, jak u nas w Powiecie: Przedstawiany jest projekt uchwały, który radnym jest już doskonale znany. No, chyba, że ktoś chce pokazać się przed kamerą.
W odpowiedzi na jedno z poprzednich pytań wspomniał Pan, że polityka w gospodarce czasami przeszkadza, ale też czasami pomaga. Proszę o rozwinięcie tej myśli – w czym przeszkadza, a w czym pomaga?
Moje podejście jest takie, że jesteśmy na końcu dużej polityki, jej ostatnim ogniwem. Nie możemy podchodzić do problemów dotykających nas – mieszkańców, przedsiębiorców, tak, jakie są na przykład założenia partyjne. To jest nasze podwórko. Chciałbym przypomnieć, że za mojej pierwszej kadencji, kiedy starostą był Tadeusz Mordasiewicz, w koalicji rządzącej była Platforma Obywatelska razem z PiS-em i nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie przyglądał się na to, kto jaki znaczek nosi.
Dlaczego to się później „rozjechało”?
Zabrakło dialogu.
Ale to, że zabrakło dialogu, też musiało mieć jakąś przyczynę.
Trudno powiedzieć. Jeżeli obie strony chcą wypracować jakiś model współpracy, to go wypracują, ale trzeba chcieć. Co innego, kiedy brakuje woli. A mamy polityków w Kętrzynie, którzy nie potrafią rozmawiać z innymi, nie potrafią niczego wypracować.
W polityce jest jak w rodzinie. Czy zawsze żona musi mieć rację? A czy mąż zawsze? Są sytuacje, w których trzeba postawić na swoje, a czasem trzeba po prostu postawić krok w tył. Tak samo jest na co dzień w życiu i w prowadzeniu firmy, w jakichkolwiek negocjacjach.
Co jest dla Pana najważniejsze w działalności samorządowej?
Praca w samorządzie dostarcza mi wiele satysfakcji. Ogromnym wyróżnieniem było wybranie mnie na wicestarostę kętrzyńskiego. Niestety, ze względu na to, że prowadzę działalność gospodarczą i to, że w tamtym czasie nie byłem jeszcze gotowy na jej zawieszenie, czy też wybór innego rozwiązania tej sytuacji, zmuszony byłem do rezygnacji z pełnienia funkcji.
Jako wieloletni radny doczekałem się wśród mieszkańców swego rodzaju pseudonimu – „kucharz”, czy bardziej oficjalnie - „kucharz powiatowy”. To mnie nie obraża, a nawet trochę schlebia, gdyż związane jest z tym, czym zajmuję się od zawsze i moim zdaniem z bardzo dobrym skutkiem. Zresztą, bardzo cenię sobie uwagi internautów, dotyczące mojej osoby. Są one bardzo rozwijające, a czasami nawet intrygujące. Liczę na te konstruktywne również w przyszłym roku.
Czy do radnego Zbigniewa Olenkowicza często zgłaszają się wyborcy z prośbą o „załatwienie” konkretnej sprawy?
Są takie sytuacje. Najczęściej brzmią tak: Zbyszek, a kiedy moja droga będzie zrobiona? (śmiech). Po jednym z takich zdarzeń porozmawiałem ze starostą kętrzyńskim, żeby naprawić drogę w kierunku Radziej, do Przystani. Proszę zwrócić uwagę, że tak naprawdę to naszych miejscowości powiatowych przy tej drodze nie jest specjalnie dużo, ale dużo kętrzynian jeździ do Radziej, bo ma tam działki.
Jako radny zawsze jestem otwarty na sprawy mieszańców. Każdy może do mnie przyjść, czy zadzwonić ze swoimi problemami, a na pewno wysłucham i jeżeli tylko będzie to możliwe, postaram się pomóc.
W Przystani mamy też słynną Kętrzyńską Przystań. Zapytam wprost – czy to trafiona inwestycja?
Jako przedsiębiorca uważam, że każda inwestycja jest na plus. Nieważne czy ktoś powie, że mamy za duży lub za mały stadion czy boisko. Każda inwestycja jest ważna, ponieważ to Miasto ma obowiązek zrobić tak, żeby nam, obywatelom, chciało się tu mieszkać. Żebyśmy nie musieli jechać do kina do innego miasta. Tak też jest z Przystanią. Zawsze naszą słabością był brak dostępu do wielkich jezior. Teraz mamy dostęp do takiego jeziora.
Wróćmy do rady powiatu. Jakie najważniejsze zadanie zostało zrealizowane w tym roku?
Wykonanie budżetu. Jest z czego się cieszyć, jeżeli zostało zrobione to, co było założone, jeżeli zostały pozyskane środki zewnętrzne i inwestycje zostały wykonane.
Na etapie odbioru jest Zakład Aktywizacji Zawodowej. Będą w nim kolejne miejsca pracy. Będzie to również nowy ośrodek, którego budowa została w większości sfinansowana ze środków zewnętrznych, a utrzymanie jego będzie finansowane w przeszło 80 procentach przez Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Mamy więc czym się pochwalić, tym bardziej, że w okolicznych powiatach tego typu inwestycji brakuje.
Co najbardziej inspiruje Pana do pracy?
Bardzo ważna rolę w moim życiu pełni rodzina, z której zdaniem zawsze się liczę i która wspiera mnie w moich poczynaniach. To ona jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu przy dokonywaniu jakichkolwiek wyborów. Moim największym autorytetem i wzorem do naśladowania jest moja mama. Ci, którzy ją znają, wiedzą, że to bardzo silna, mądra i pracowita kobieta. Kobieta, która potrafiła sama zbudować własną firmę, można powiedzieć „markę”, bez żadnego wsparcia i jedocześnie wychować czwórkę dzieci. Kiedyś to ona nas wspierała. Teraz, niestety, sama wymaga od nas pomocy i opieki ze względu na chorobę. To ona zaszczepiła we mnie takie cechy jak pracowitość, szacunek i otwarcie na drugiego człowieka, jak również upór w dążeniu do osiągania wyznaczonych sobie celów. Takie same wartości staram się przekazać swojemu synowi.
Jesienią 2023 roku odbędą się wybory parlamentarne, wiosną 2024 - samorządowe, przeniesione z jesieni 2023. Czy w radzie powiatu, w tej teraz zgodnej, może na tym pułapie nastąpić jakiś rozłam, czy nie spodziewa się Pan tego?
Sytuacje mogą być różne i czasami możemy sobie nie zdawać sprawy z ich powagi. Coś, co dla kogoś będzie błahostką, dla kogoś będzie wielką sprawą. Jak już mówiłem, trzeba rozmawiać i eliminować nieporozumienia w zarodku.
Konkludując, żeby było dobrze na szczeblu samorządowym, politycznym, potrzebny jest dialog. I tego dialogu na przyszły rok chyba sobie życzymy?
Zdecydowanie tak!