Transparentność i odpowiedzialność, to jedno z haseł wyborczych Karola Lizureja, z czasów gdy nie był jeszcze „organem administracji publicznej”, a kandydatem na burmistrza Kętrzyna. Dziś wszystkie te górnolotne obietnice zdają się nie mieć dla Lizureja żadnego znaczenia. Nie tak dawno pisało już o tym Nasze Miasto Kętrzyn.pl, teraz sprawdzenie transparentności burmistrza przypadło w udziale również nam.
- Wychodzę z założenia, że tylko pełna jawność buduje zaufanie - pisał w swoich ulotkach wyborczych Lizurej. Mamy poważne wątpliwości, czy pisał to on sam, lub czy w ogóle przeczytał, co ktoś napisał mu w materiałach wyborczych.
Burmistrzowi Kętrzyna zadaliśmy ostatnimi czasy kilka prostych pytań. Niestety, okazuje się, że dwa tygodnie to zbyt mało czasu, żeby udzielić na nie rzeczowych odpowiedzi.
- Ze względu na ilość złożonych wniosków i zakres żądanych informacji, nie mogą one zostać załatwione w terminie - odpowiedział burmistrz Lizurej.
Okazuje się, że osiem wniosków, złożonych w dziesięć dni wystarczy, żeby unieruchomić sprawną maszynę urzędniczą, którą kieruje Karol Lizurej. Realizacja kolejnych obietnic wyborczych wisi więc na włosku.
Ale poważnie. Na jakie to, skomplikowane pytania, nie potrafił odpowiedzieć w terminie Lizurej? Pierwsze dotyczyło finansowania z miejskiej kasy Fundacji Z Miłości do Radości, prowadzonej m.in. przez Annę Wyrozębską, radną Rady Miejskiej w Kętrzynie, działaczkę Platformy Obywatelskiej i dyrektorkę biura senatorskiego Jolanty Piotrowskiej, a prywatnie bliską znajomą Macieja Wróbla, posła PO, którego na stanowisku zastępcy burmistrza zastąpił w maju 2023 roku Karol Lizurej. Jak się okazało, w 2023 roku fundacja ta została sowicie wsparta finansowo przez kętrzyńskie spółki komunalne. Jakie kwoty wpłynęły na konto rodzinnej fundacji Wyrozębskich z kasy Urzędu Miasta w Kętrzynie? Tego, póki co, możemy się jedynie domyślać. Co interesujące, żadnych problemów z odpowiedziami na to pytanie nie miały miejskie jednostki, podległe Lizurejowi.
Burmistrza Kętrzyna zapytaliśmy też o rzekomą umowę, którą to on, Karol Lizurej, miał zerwać z naszą redakcją. W swoim ostatnim wystąpieniu facebookowym, nazywanym modnie Q&A, burmistrz Kętrzyna z rozrzewnieniem opowiadał m.in. właśnie o tym. Rzekoma współpraca, która rzekomo została zerwana przez Lizureja, miała opiewać na 60 tysięcy złotych rocznie. Cała ta historia miała zapewne na celu wytworzenie narracji usprawiedliwiającej w łatwy sposób burmistrza, wobec krytycznych artykułów, które pojawiły się na łamach Tygodnika Kętrzyńskiego. Jest to jednak kompletna bzdura, powielana ochoczo przez klakierów Lizureja. Pytanie brzmiało więc: Kiedy takową umową burmistrz Kętrzyna podpisał i kiedy ją zerwał? Okazało się, że nawet na odpowiedź na tak banalne pytanie, Lizurej potrzebuje czasu do połowy kwietnia! Rodzi się więc kolejne pytanie, którego nie można jednak zaliczyć do informacji publicznej: Czy burmistrz Lizurej w ogóle wie co mówi? rm
4 0
T r a n s p a r e n t n o ś ć i O d p o w i e d z i a l n o ś ć - Dobry Gospodarz - Jestem z Tąd. Jeżeli chodzi
o ścisłość to to mi się podoba jak następny kandydat wszystko doda i będzie 3 X ?
8 2
Panie Redaktorze, proszę powoli wyciągać króliki z kapelusza, takiej wiedzy jaką Pan ma o korupcji i nepotyzmie, nie ma nikt.
Trzeba wysadzić lizusa z siodła. Do dzieła!
6 2
Ciekawy gostek ten lizus!
3 2
Z tak prostymi zadaniami sobie nie radzi nasz burmistrz to może powinien oddać stery komuś bardziej kompetentnemu.
0 0
Dlaczego gdy pojawia się w treści Wróbel to sprawy mają dziwną woń