Wójt vs burmistrz. Chaosu w kwestii miejskich autobusów ciąg dalszy

Lokalny Facebook „żyje” korespondencją Pawła Bobrowskiego z Karolem Lizurejem. Dyskusja pomiędzy samorządowcami to ciąg dalszy chaosu w kwestii miejskich autobusów, którą „ufundował” ludziom burmistrz Kętrzyna. Mowa tu o położonej na szali wieloletniej współpracy pomiędzy samorządami.

Sprawa dotyczy opisywanej już na naszych łamach zmiany rozkładu jazdy autobusów. W wyniku tej zmiany, obowiązującej od 10 lutego, Miasto Kętrzyn zaprzestało połączeń komunikacyjnych z podkętrzyńskimi miejscowościami: Kruszewcem, Karolewem i Nową Wsią Kętrzyńską. Na te połączenia burmistrz chce dodatkowych pieniędzy od wójta. Wójt z kolei wyjaśnia burmistrzowi, że w całym tym zamieszaniu ucierpią przede wszystkim mieszkańcy... Kętrzyna.

Zielona linia do Przystani?

W piśmie, które wójt gminy Kętrzyn, opublikował w piątek w mediach społecznościowych, zarzuca Karolowi Lizurejowi arogancje i obojętność na życie mieszkańców miasta oraz gminy Kętrzyn.

- Uważam, że utrzymanie i umożliwienie transportu publicznego, nawet gdy korzysta z niego tylko jedna osoba, może być zasadne. Transport to równość dostępu do różnych usług, takich jak edukacja, praca, opieka zdrowotna - napisał Paweł Bobrowski.

Wójt przypomniał jednocześnie burmistrzowi, że Gmina Kętrzyn od wielu lat pomaga mieszkańcom Sławkowa w dowozie dzieci do miejskiej Szkoły Podstawowej nr 3 w Kętrzynie. Jak powszechnie wiadomo, Miasto Kętrzyn zyskuje na tym pieniądze z subwencji oświatowej. Paweł Bobrowski przypomniał też Karolowi Lizurejowi, że co najmniej połowę użytkowników terenu rekreacyjno-wypoczynkowego nad jeziorem Mój w Kętrzynie stanowią mieszkańcy miasta. Nie ponoszą z tego tytułu żadnych opłat, choć teren utrzymywany jest za niemałe pieniądze z budżetu Gminy Kętrzyn.

- Mając na uwadze podejmowane przez pana działania informuję, iż na najbliższej sesji Rady Gminy Kętrzyn, radni będą procedowali uchwałę w sprawie likwidacji przystanku nad jeziorem Mój. Proponuje panu rozpoczęcie działań związanych z zabezpieczeniem interesów mieszkańców miasta Kętrzyn i utworzenie wakacyjnej „zielonej linii” do Kętrzyńskiej Przystani pod Węgorzewem - zakończył dosadnie korespondencję Paweł Bobrowski.

Był już taki, który dzielił

Karol Lizurej nie odniósł się jeszcze do pisma wójta gminy Kętrzyn. Zrobili to natomiast mieszkańcy miasta i gminy. W komentarzach na Facebooku znalazły się m.in. takie opinie:

- Jeśli burmistrz nie panuje nad tak niby błahymi sprawami, to wniosek nasuwa się sam: Albo ma nieodpowiednio dobranych ludzi „z przypadku”, albo sam nie jest w stanie sprostać tak błahej sprawie, jak rozkład jazdy autobusów.

- Albo odpowiedzialni za zaistniałą, bzdurną sytuację wezmą się do pracy, a może pan podwinie rękawy i weźmie się do roboty. Nie tylko będzie pan podpisywał wszystko to, co podsuną panu pod nos.

- A z plaży korzystają wszyscy, też mieszkańcy Kętrzyna i nikt tego nie wypowiada. Chyba trzeba wprowadzić opłaty dla mieszkańców Kętrzyna. Tylko po co?

- Myślę, że zgoda buduje, a wspólnymi silami osiągniemy więcej, z pożytkiem dla mieszkańców gminy wiejskiej i miejskiej Kętrzyn. Mieliśmy już jednego burmistrza, który dzielił wszystko i jakie z tego były skutki?

Czy „młody” pójdzie po rozum do głowy?

W komentarzach znalazło się również ważne pytanie, na które być może poznamy wkrótce odpowiedź:

­ Jakie burmistrz osiągnął oszczędności poprzez to, że zlikwidował przystanki m.in. w Kruszewcu? Przecież z tych przystanków dojeżdżają do pracy, szkoły, po zakupy, ludzie i zostawiają pieniądze w sklepach i instytucjach w Kętrzynie. Myślę, że ktoś ma bardzo krótki wzrok, tak uzasadniając podjętą decyzję.

Odbiór społeczny działań Karola Lizureja w kwestii miejskiej komunikacji autobusowej nie pozostawia więc żadnych złudzeń. Pozostaje mieć nadzieję, że młody stażem włodarz weźmie za przykład odpowiedzialność doświadczonego już wójta gminy Kętrzyn i jeszcze raz przeanalizuje swoje działania. rm

Moim zdaniem:

„Kętrzyn bliżej jezior”. Tak brzmiało hasło, którym Krzysztof Hećman, były burmistrz Kętrzyna i główny kontrkandydat Karola Lizureja w ostatnich wyborach samorządowych, uzasadniał przejęcie ośrodka wypoczynkowego w Przystani, pod Węgorzewem. Dziś jego uczeń, jak zdarzyło się burmistrzowi-weteranowi określić burmistrza-żółtodzioba, stara się chyba kontynuować tę świetlaną ideę. Dziwne to, bo choć jako organ administracji publicznej, burmistrz-żółtodziób zdaje się nie przejmować już swoimi obietnicami wyborczymi (niech tłumaczy się z nich komitet, którego już nie ma), to jednak interes mieszkańców miasta, w tym lokalnych przedsiębiorców, powinien być dla niego priorytetem. Dla mnie jednak wygląda to tak: Wróblowa grupa interesów wymyśliła swojego kandydata na wójta gminy Kętrzyn. Wieść miejsko-gminna niesie, że ma nim być pewien urzędnik magistratu. Ten, który pyszczył do wójta podczas ostatniej sesji rady gminy. Cała ta wrzutka autobusowa grana jest więc na osłabienie rywala. Moim zdaniem zupełny falstart i kiepskie rozeznanie w siłach. Robert Majchrzak