4 czerwca 1989 roku w całym kraju trwały wybory. Ludzie masowo szli do urn i skreślali komunistów, a w Kętrzynie milicyjna nyska jechała powoli ulicą Kajki do szpitala. Zatrzymała się przy prosektorium. Dwaj milicjanci wyprowadzili z nyski kobietę. Ona już nawet nie płakała, ona wyła. Domyślała się, co tam zobaczy. Drzwi prosektorium otworzyły się. Na stole sekcyjnym leżały zwłoki jej syna, 25-letniego Roberta Możejki. Żywy widziany był ostatni raz 31 maja, gdy wsiadał do milicyjnego radiowozu. Potem ślad po nim zaginął. Jego ciało wyłowiono z kętrzyńskiego jeziorka dzień przed czerwcowymi wyborami.
Pogrzeb Roberta Możejki odbył się 5 czerwca. I dopiero wtedy skończył się w Kętrzynie stan wojenny. A zaczął się tuż po jego oficjalnym ogłoszeniu, gdy w małym pokoju mieszkania na 3 piętrze kilka osób żywo dyskutowało o tym, co zrobić z tym rozpoczętym 13 grudnia niezrozumiałym stanem.
Nastolatkowie malują plakaty
Mieli po 16-18 lat. Chłopcy i dziewczęta. Po prostu młodzież taka jak tysiące mieszkających wtedy w Kętrzynie. Co zrobić? Jak zaprotestować? Nie chcieli się pogodzić z wojennym trybem życia ich ojczyzny. Nie teraz, gdy Solidarność dawała nadzieję na lepszą przyszłość. Dyskutowali i malowali … plakaty z protestem nastolatków na niesprawiedliwość i brak wolności. „Terror drogą do socjalizmu”, „Tylko władza niechciana używa przemocy”, „Pełne więzienie jedynym gwarantem władzy”. Rozwieszali je w nocy we czterech. W jednej parze „pracowali” bracia Marek i Tomek Kosiorowie, a w drugiej Jarek Lipka i Tadziu Arłukowicz. Akcja zakończyła się powodzeniem. Plakaty wisiały w całym mieście, a czwórka nastolatków wróciła bezpiecznie do swoich domów. Następnego dnia Służba Bezpieczeństwa rozpoczęła swoje śledztwo. Szybko wytypowała Jarka Lipkę. Długowłosego blondyna klejącego plakat na Placu Grunwaldzkim zauważył ktoś, kto pełnił nocną służbę w budynku dzisiejszego Starostwa Powiatowego.
Dwóch to dwóch
Gdy esbecy poszli do domu Jarka, był u niego Tomek. Zgarnęli obydwu. Rysopisy się zgadzały, a że nazwiska nie, to nie problem. Malowało dwóch, zatrzymanych dwóch. Esbekom wszystko się zgadzało. Zostali aresztowani. To było 16 grudnia. Śledztwo przejęła prokuratura wojskowa w Olsztynie, sądził ich sąd wojskowy w Bydgoszczy. Jeden z oskarżycieli do dzisiaj pracuje w Sądzie Najwyższym III RP. I posiedzieli do końca czerwca 1982. Więzienie w Bartoszycach opuścili warunkowo, a następnego dnia SB objęło ich kontrolą operacyjną. Bezpieka chciała wiedzieć, czy obaj nastolatkowie „kontynuują wrogą działalność oraz czy utrzymują kontakty z osobami o nastawieniu opozycyjny”. Sprawdzali słabo, bo obaj nastolatkowie włączyli się w antykomunistyczną grupę opozycyjną, która skupiała kilkudziesięciu młodych ludzi z Kętrzyna i Reszla i działała do końca komunizmu w Polsce.
Nie nastawiali drugiego policzka
Organizować grupę było im tym łatwiej, bo na swojej drodze spotkali O. Bronisława Srokę, który został w tym czasie przeniesiony „na prośbę” SB do Świętej Lipki. Jezuita z życiową misją organizowania młodzieżowych grup, które będą umiały skutecznie przeciwstawić się komunistycznej propagandzie, miał życiorys, który imponował młodym ludziom. Mówił, że człowiek nie jest chodzącą kupą mięsa, w życiu nie chodzi tylko o grubiej posmarowaną pajdę chleba, a chrześcijańska postawa wcale nie polega na nastawianiu drugiego policzka. Grupa wydawała swoją gazetkę podziemną „Początki Jutra”, malowała hasła na murach, organizowała akcje ulotkowe, kolportowała prasę i literaturę bezdebitową. Były też wyjazdy na rocznicowe demonstracje do Gdańska, Warszawy czy Krakowa. Grupa pojawiała się również na trasie pielgrzymek Papieża do Polski.
Prawdziwą ucieczką do wolnej Polski były piesze pielgrzymki do Częstochowy. Młodzi kętrzynianie pielgrzymowali w grupie polsko-węgierskiej. W warszawskiej akademickiej „17” szli nie tylko konspiratorzy, ale także wszyscy ci, którzy wspierali działalność kolegów, ale z różnych powodów nie mogli bądź nie chcieli w niej uczestniczyć. Pielgrzymka łączyła wszystkich tych, którzy już konspirowali i tych, którzy mieli konspirować za chwilę. Szli w jednej grupie i „starzy” i „młodzi”.
Kto wyjaśni tę śmierć?
W 1985 roku „starzy” rozjechali się po Polsce, a w Kętrzynie rządzili już „młodzi”. A właściwie charyzmatyczny Adam Dydziński. Założył komórkę ogólnopolskiej Federacji Młodzieży Walczącej. Niezliczona ilość akcji organizowanych przez FMW musiała mocno martwić przełożonych kętrzyńskich esbeków. 13 grudnia 1985 roku SB zatrzymała Adama Dydzińskiego w domu, po jednej z akcji ulotkowych. Wraz z nim aresztowano również Jurka Wielickiego. Posiedzieli obaj za próbę obalenia ustroju. Ale działalności to nie zatrzymało. Młodych ludzi gotowych do przeciwstawianiu się komunistom było już bez liku. SB musiało zorganizować w gabinecie fizyków kętrzyńskiego Ogólniaka punkt obserwacyjny, by wypatrywać kto rozrzuca ulotki w szkole. Niewiele to dało. Ulotki latały w najlepsze. Adam nie krył się ze swoją działalnością i drwił z esbeków. Podczas jednej z rozpraw przed kolegium do spraw wykroczeń, gdy przewodnicząca pozwoliła mu w końcu zabrać głos, zażądał dla siebie kary śmierci.
Podobno SB chciało zrobić z Roberta Możejko szpicla, ale on się bronił. Do końca. Już po jego śmierci matka dowiedziała się, że 31 maja został zatrzymany przez milicję. Nikt go już potem żywego nie zobaczył. Czy po jego pogrzebie zakończył się komunizm w Kętrzynie? Chyba jeszcze długo nie, bo ani wtedy ani dzisiaj nikt nie starał się wyjaśnić szczegółów tej śmierci. Czy ktoś jeszcze podejmie się jej wyjaśnienia? Chyba szybciej byli esbecy odzyskają swoje wysokie przywileje emerytalne, zdobyte między innymi za zasługi w nękaniu kętrzyńskiej młodzieży, która walczyła w latach 80-tych XX wieku o wolność dla siebie i niepodległość dla Ojczyzny. Jarosław Żukowski
Młodzież anykomunistyczna
Warto w tym miejscu wymienić kilka nazwisk tych, którzy w tamtym czasie zachowali się jak trzeba: Tadeusz Arłukowicz, śp. Mieczysław Brzeziński „Chudy”, Grzegorz Czujak, Jarosław Domecki "Bober", Wojciech Dumara „Dumar”, Małgorzata Dziemiańczyk (wtedy Bogdanowicz), śp. Adam Dydziński „Dudyń”, Mariusz Dziemiańczyk „Maniek”, Tomasz Dziemiańczyk „Tomek”, Jarosław Hołownia „Łysy”, Zbigniew Jankowski „Zbyniu”, Dorota i Bogusia Jarosz, Marek Jaskuła „Jaskuł”, Andrzej Kliszewicz „Klisza”, Tomasz Kosior „Tomasz”, Marek Kosior „Marek”, Tomasz Kurczewski, Jarosław Lipka „Lipa”, śp. Elżbieta Lipka „Sowa”, śp. Dariusz Ławrytan „Kot”, Roman Makarewicz „Makaron”, Jan Moczulski, Tomasz Ojdym „Gruby”, Wanda Olechnowicz, Mariusz Paprocki, Krzysztof Pawłowski, Mariusz Piątkowski „Piątek”, Jarek Puczel ”Pudel”, Andrzej Romaniuk, Tomasz Rutkowski, Andrzej Sadowski „Słoń”, śp. Mariusz Sadowski, Jacek Senderowicz „Gacek”, Rafał Skutecki ,,Skuter", śp. Mirosław Tiesler „Myrek”, Jerzy Wielicki „Jurgen”, Marek Woźniak ,,Hans", śp. Arnold Zander ,,Arnek", Andrzej Zaremba „Bebek”, Zbigniew Zgorzałek, Cezary Żechowski oraz autor tego tekstu Jarosław Żukowski. Lista nie jest pełna.
2 0
Tymczasem były ZOMOWIEC służy w kętrzyńskiej straży granicznej od 2015r. PISOWSKI agent przeniesiony ze Ślążka eliminuje tu tych, którzy mają inne zdanie.
1 0
Jeden z SBeków, który zawinął Roberta pod płaski dach jeszcze żyje i mieszka w Kętrzynie...
0 0
*%#)!& pisowski agent w SB 😀. Może sam jesteś czyjś agent 😀To PiS zabrał emerytury SB dlatego stworzyli KOD dla obrony własnych interesów. Tusk obiecał że UB i ZOMO emerytury dostaną z powrotem i odszkodowanie za te lata kiedy im PiS zabrał