Zamknij

Katarzyna Enerlich - Życie jest wszędzie

14:22, 26.11.2015
Skomentuj

Katarzyna Enerlich - pisarka, która zadebiutowała w 2009r. powieścią "Prowincja pełna marzeń", dziś 5 lat od debiutu wydaje już 10. książkę, tym razem powieść pod tytułem "Prowincja pełna smaków". Zbierająca fantastyczne recenzje autorka jako tło swoich powieści wybrała ukochane Mazury. Dowiedzmy się więc co o nich myśli i czy kocha je podobnie jak bohaterka jej najnowszej powieści.

Robert Reszka: Urodziła się Pani i wychowała w Mrągowie,  mieszka w podmrągowskiej wsi. Wyobraża sobie Pani teraz życie gdziekolwiek indziej?

Katarzyna Enerlich: Pewnie, że tak! Bo życie jest wszędzie! Ale póki nie muszę go zmieniać i przenosić, jest dobrze. Lubię Bieszczady i inne miejsca, w których wciąż najważniejsza jest przyroda. Liczę, że dane mi będzie odbyć podróż do Szwecji i na Syberię, by pokłonić się żywiołom. I do Indii, by poznać kolebkę jogi i otrzeć się bezpośrednio o mądrą filozofię Wschodu.

R.R.: Czy ma Pani swoje niezwykłe miejsca na Mazurach, w których lubi spędzać wolne chwile?

K.E.: Te miejsca są wszędzie tam, gdzie są ptaki, kwiaty, zioła, wąskie ścieżki, lasy, kamienie, stare fundamenty i ludzie, którzy pamiętają czasy PRZED lub cieszą się w swojej prostocie tym, co TERAZ. Gdzie są stare domy, książki i wspomnienia. Tam jestem trochę jak u siebie, choć wiem, że tylko na chwilę, i że na koniec i tak wrócę do siebie.

R.R.: Ma Pani pruskie korzenie, interesuje się Pani historią Warmii i Mazur. Nie wydaje się Pani, że nadal zbyt mało wiemy o historii naszego regionu, że wciąż nie doceniamy tych, którzy tworzyli piękne mazurskie miasteczka? 

K.E.: W każdym miasteczku drzemią duchy przodków. W każdej wsi jest coś, co pochodzi z przeszłości. I każdy może to odkryć - dla siebie lub innych. I to jest piękne. Dlatego właśnie w moich książkach wciąż coś odkrywam, opowiadam. Nie umiem milczeć o historiach, o które "potyka" mnie życie. Tak. Wciąż mało wiemy o tamtym czasie, ale przyznaję, że coraz częściej rozglądamy się wokół siebie i myślimy o tym, że ważne jest nie tylko to, dokąd idziemy, ale i skąd przyszliśmy. Ludzie zaczynają wertować albumy, wyszukują wspomnienia, zdjęcia, przekazy. Głównie po to, by poznać koleje losu własnej rodziny. Ale to jest właśnie piękne i przydatne - owo docieranie do źródeł. Bo przecież każda kropla tworzy ocean. Zabrać wszystkie krople - nie będzie oceanu...

R.R.: Czy sądzi Pani, że rodzący się regionalizm u mieszkańców Warmii i Mazur wykształci społeczność silnie identyfikującą się z regionem? Swoistych "Neomazurów"?

K.E.: Lubię mówić o sobie, że jestem współczesną Mazurką. Bo jestem STĄD. Z racji korzeni, ale i pochodzenia współczesnego. Moi Rodzice wybrali to miejsce do życia i ja zgodziłam się na nie. Nie jestem historykiem, a tylko dziennikarką, pisarką. Opieram się głównie na emocjach. Dla samej siebie jestem więc Mazurką, choć wiem, że to określenie kojarzy się z czasem "sprzed wojny". Tak, ma Pan rację. Coraz częściej identyfikujemy się z Regionem. Chcemy stanowić mądrze naszą małą Ojczyznę. Bierzemy udział w jej codzienności i coraz częściej mówimy o niej dobrze. Interesują nas książki o naszych miejscowościach; odczuwamy lekkie drżenie, gdy czytamy nazwę naszego miasta na przykład w książce. To przecież świadczy o przywiązaniu do ziemi, w której się żyje!

R.R.: Czy czuję się Pani oplątana pajęczą nicią przez Królową Jezior?

K.E.: Pewnie, że tak! Inaczej nie napisałabym kilkudziesięciu opowiadań o tej ziemi ani ośmiu powieści, których akcja dzieje się mniej lub bardziej na Warmii i Mazurach. Królowa Jezior, czy też inaczej Czarodziejka Jezior oplątała mnie dawno. Już w dzieciństwie czułam się wyróżniona, że pochodzę STĄD, z mojego Mrągowa. A kiedy pojawił się Piknik Country, duma rozparła mnie jeszcze bardziej. W tamtych przaśnych latach osiemdziesiątych to było coś! Dziś jestem dumna, że dane jest mi żyć na ziemi, która jest może trudniejsza i klimatycznie, i ekonomicznie, ale przecież nie można łatwo się poddawać! I mimo iż wszędzie mam dalej, to podróżuję po całej Polsce, spotykam się z Czytelnikami i opowiadam im o swoim "końcu świata", z którego do nich przybyłam. Czy to nie piękne oplątanie?

R.R.: "W maju komosa pojawia się na naszych polach i łąkach jako chwast. Mało kto docenia tę roślinę, choć nasi przodkowie od niej zaczynali walkę z wyniszczającym przednówkiem, głodem i brakiem witamin". Ludmiła, główna bohaterka najnowszej książki z owej komosy robiła zupę. Czy Katarzyna Enerlich to również pasjonatka mazurskich smaków i zapachów? Czy jest danie, które najbardziej kojarzy się Pani z Krainą Tysiąca Jezior?

K.E.: Komosowa zupa jest moją ulubioną. Pochodzi wszak z mądrości prostego ludu. Mimo braku wykształcenia, ludzie wiedzieli, że to zdrowe jedzenie. Dziś napychamy się śmieciową żywnością - czipsami, półproduktami, zupami i daniami w proszku, bez żadnego zastanowienia. A przecież jesteśmy tym, co jemy! Ja nie chce być "wysypiskiem" i wybieram to, co rośnie wokół mnie. Wybieram w życiu prostotę, również w kuchni. Z moją ziemią kojarzą mi się ryby - pod wieloma postaciami. Jeziora były w nie bogate. Więc: zupa rybna, kotlety rybne, ryba smażona, marynowana. Ale również warzywa i ziemniaki na różne sposoby, bo były dostępne i uprawiane w ogrodach i na polach. Oraz grzyby. Ich ciężki ziemisty smak fascynuje mnie od dawna, a grzybobranie jest coroczną jesienną ceremonią. Nie wyobrażam sobie kuchni bez grzybów. I bez dobrej nalewki, przygotowywanej z tego, co dają nam przez cały rok łąki, pola, ogrody, lasy...

R.R.: W jednym z wywiadów wspominała Pani, że człowiek powinien żyć zgodnie z naturą, z jej biologicznym zegarem pór roku. Na którą porę roku na swojej prowincji czeka Pani najbardziej?

K.E.: Od wielu lat kocham wszystkie pory roku i czekam na tę, która ma nadejść, ciesząc się jednocześnie pięknem tej, która trwa. Nawet listopadowe mgliste wieczory mają w sobie magię, o ile się ją dostrzeże. Nie ma sensu narzekać na pogodę, tak jak nie ma sensu narzekać w życiu na to, na co nie mam wpływu. Lepiej pokochać pochmurność późnojesiennego nieba lub gwałtowność wiosennych burz. Upały również dobrze znoszę, a metaliczność zimowych poranków wywołuje u mnie wielką wdzięczność do wszechświata. Że taki piękny i różnorodny!

R.R.: Do napisania pierwszej książki skłoniło Panią spotkanie z autochtonem Hansem Ritzkovskym. Co było inspiracją do napisania Prowincji pełnej smaków?

K.E.: Chyba właśnie owe smaki oraz prostota, która jest najlepszą receptą na szczęście. Nie potrzebujemy do szczęścia ani nadmiaru przedmiotów, gadżetów ani wrażeń. Ani przypraw, ani telewizyjnych programów. Do szczęścia potrzebujemy zwyczajności, w której tkwimy i którą możemy pokochać. W gruncie rzeczy to nieważne, czy ze względu na dobre życie obieramy ziemniaki czy budujemy katedrę. W mojej powieści podaję przepisy, które odeszły w niepamięć oraz te, które nadesłali mi moi Czytelnicy. Jestem na Facebooku, prowadzę bloga. Moi Czytelnicy mogą do mnie szybko trafić, ale ja do nich też. Dlatego też moja najnowsza Prowincja jest, że tak mądrze powiem, interaktywna. Bo pisana przy współudziale Czytelników za pośrednictwem internetu. I chwała mu za to. Internet wiele rzeczy ułatwia. Szanuję to medium, o ile nie służy do krzywdzenia innych.

R.R.: Na swoim blogu prowincjapełnamarzeń.blog.pl pisze Pani, że nic nie dzieje się bez przyczyny i zawsze powinniśmy stawiać sobie kolejne cele. Jakie cele stawia przed sobą teraz Katarzyna Enerlich?

K.E.: Chcę wciąż pisać i poznawać świat. Spotykać się z Czytelnikami. Ćwiczyć jogę. Utrzymać te przyjaźnie, które są dla mnie ważne. Kochać gładkość maty, ciepło drewnianej ściany i zieleń mojego ogrodu. Chcę szanować każdą chwilę mi daną. Bo żadna z nich nie wróci. Chce również żyć w dostatku i zdrowiu, przyjmować i dawać dobro. I mam nadzieję, że los wciąż będzie mnie obdarowywał ludźmi, którzy pomogą mi spełniać moje marzenia i że ja również będę mogła być narzędziem w marzeniach innych...

R.R.: Dziękuje bardzo za Pani otwartość i życzliwość. Wszystkim czytelnikom polecam fantastyczną powieść "Prowincja pełna smaków".

Wywiad pochodzi ze strony http://www,pokochajmazury.com.pl

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%