Zamknij

Maria Skibińska: Z miłości do Mazur

16:42, 18.11.2016 Aktualizacja: 16:45, 18.11.2016
Skomentuj

Niedawno ukazała się książka Marii Skibińskiej pt. Oni byli tu przed nami. W książce opisane jest życie dawnych mieszkańców naszych terenów. Dlaczego autorka poruszyła akurat ten temat? Otóż Maria Skibińska aktywnie działa w Towarzystwie Miłośników Kętrzyna, którego główną misją jest propagowanie i utrwalanie dziejów miasta oraz inspirowanie miłości do miasta.

 

Kiedy i jak narodził się pomysł założenia Towarzystwa Miłośników Kętrzyna?

Pomysł pojawił się w 1984 roku. Oczywiście, Towarzystwo zostało zarejestrowane nieco później, ale to i tak najstarsze stowarzyszenie w Kętrzynie, które działa do dziś. W skład zespołu, który tworzył Towarzystwo Miłośników Kętrzyna, wchodzili nauczyciele, pasjonaci, przewodnicy turystyczni. Na samym początku naszej działalności Towarzystwo liczyło sobie ponad 70 osób. Rzecz jasna, na przestrzeni lat zmieniali się prezesi, liczba członków. Jednak przetrwaliśmy.

Mogłaby Pani przybliżyć charakterystykę działalności Towarzystwa?

Od samego początku głównym celem Towarzystwa było propagowanie i dokumentowanie historii miasta. Działalność od zawsze jest skierowana do szkół różnego szczebla. Mam na myśli organizowanie konkursów dotyczących dziejów Kętrzyna i patrona miasta Wojciecha Kętrzyńskiego. Maria Rutkowska w ramach działalności naszego Towarzystwa nawiązała kontakt z rodziną Kętrzyńskiego. Ten kontakt trwa do dziś.

Skąd osoby zainteresowane Kętrzynem i jego historią mogą czerpać najistotniejsze informacje?

Myślę, że w obecnych czasach sprawa jest prosta. Mamy internet i różnego rodzaju źródła, z których można czerpać wiedzę; istnieje również informacja turystyczna. Kiedy zaczynaliśmy działalność zbieranie informacji było trudniejsze. Żeby się czegokolwiek dowiedzieć trzeba było szperać w dokumentach, archiwach, encyklopediach. Maria Rutkowska potrafiła znaleźć wszystko. To ona dotarła do Zofii Licharewej i do Eugeniusza Gałdziewicza, czyli do tych ludzi, którzy tworzyli powojenną historię Kętrzyna. Nasze miasto składa się z ludzi pochodzących z różnych regionów. Tubylców jest już naprawdę niewielu, mnóstwo zostało.

Czym możecie się pochwalić - jakie osiągnięcia ma Towarzystwo?

Naszym największym osiągnięciem są przede wszystkim wydawnictwa. To są wydawnictwa, które były oparte o szereg inicjatyw. Pierwszą z nich było Kętrzyn moja druga ojczyzna. To był cykl wywiadów i wspomnień, które ukazywały się na łamach kętrzyńskiej prasy. Druga to Ocalić od zapomnienia, a następnie ukazała się publikacja Oni tworzyli historię. W 2007 roku ukazała się pozycja o Wojciechu Kętrzyńskim. No i w tym roku ukazała się książka Oni byli tu przed nami poświęcona autochtonom - tym, którzy zostali tu z własnej woli lub z konieczności.

Każda inicjatywa związana jest ze wzlotami i upadkami. Miała Pani jakiekolwiek trudności podczas prowadzenia Towarzystwa?

Jeżeli chodzi o samą działalność Towarzystwa, to nie mam specjalnych problemów, ponieważ współpracuję z kreatywnymi i zdolnymi ludźmi, którzy organizują np. różnego rodzaju konkursy. To Elżbieta Wąsik, Urszula Konieczka czy Przemysław Kuna. Problemy pojawiły się przed publikacją książki Oni byli tu przed nami. Wraz ze Stanisławem Tarasewiczem chcieliśmy ją wydać już w 2009 roku, ale niestety, nie udało się. Później znowu składaliśmy ofertę Miastu, ale nie trafiło to na podatny grunt. Dopiero w tym roku, dzięki Towarzystwu Miłośników Kętrzyna, Stowarzyszeniu im. Arno Holza dla Porozumienia Polsko-Niemieckiego w Kętrzynie oraz Stowarzyszeniu Mnijeszości Niemieckieckiej, książka mogła zostać wydana. Dostaliśmy na to dotację z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.

Jak wygląda współpraca Towarzystwa z władzami samorządowymi?

Powiem wprost: różnie. Nie mogę określić tego jednoznacznie. Nikt nigdy nie odmówił wsparcia w zorganizowaniu nagród dla dzieci biorących udział w naszych konkursach. Dodam, że bardzo dobrze współpracuje mi się z Miejską Biblioteką Publiczną w Kętrzynie, ze Stowarzyszeniem im. A. Holza czy z mniejszością niemiecką.

Jest Pani autorką książki Oni byli tu przed nami, która dotyczy życia ludzi mieszkających niegdyś na naszych terenach. Mogłaby Pani w skrócie opowiedzieć czytelnikom tę historię?

Musimy zacząć od momentu, gdy po wojnie nastały rządy radzieckie. Wtedy odbyła się pierwsza selekcja. Nikt specjalnie nie zatrzymywał Mazurów. Selekcja była irracjonalna. Mogli zostać wszyscy ci, których nazwiska brzmiały po polsku. Wśród moich bohaterów jest rodzina Rattay. Brzmi po polsku, ale cóż z tego, skoro pisownia jest niemiecka? To nie miało znaczenia. Druga grupa osób, która została to ci ludzie, którzy byli przywiązani do ziemi. Oni i ich potomkowie oraz przodkowie żyją na naszych terenach od wieków. Ich potomkowie bardzo dbają o mazurskie dziedzictwo kulturowe - nawet znają gwarę mazurską. Tu chciałam wspomnieć o Stowarzyszeniu Mazurska Kosaczewina z Koczarek, którą prowadzi Agnieszka Roszig. Prowadzi świetlicę i odnosi liczne sukcesy - stowarzyszenie cieszy się dużym uznaniem. Natomiast trzecią grupę tworzyli ludzie, którzy po prostu nie mieli dokąd wyjechać.

Jak wyglądała promocja książki Oni byli tu przed nami?

Promocja odbyła się 7 października w kętrzyńskiej loży. Zapraszaliśmy przede wszystkich członków wszystkich trzech stowarzyszeń, które wydały książkę. Wysłane zostały także zaproszenia do władz miejskich, powiatowych i wojewódzkich. Niestety, ważne osoby nam nie dopisały, pojawił się jedynie Damian Nietrzeba, wiceburmistrz Kętrzyna. W każdym razie cieszę się, że przyszli wszyscy ci, którym na tym zależało. Czułam się ogromnie zaszczycona. Imprezę świetnie poprowadził Witold Gagacki, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kętrzynie. Wydanych zostało 750 sztuk, u mnie zostało 100, Stowarzyszenie im. Arno Holza ma ok. 50. Myślę, że sporo egzemplarzy ma Stowarzyszenie Mniejszości Niemieckiej w Kętrzynie. Jeżeli zainteresowanie książką będzie się utrzymywało, to z własnych środków zrobię dodruk. Chciałabym, by dodrukowano jeszcze 200 sztuk książki.

Może Pani stwierdzić, czy i jak działalność Towarzystwa Miłośników Kętrzyna oraz książka Oni byli tu przed nami wpływają na świadomość i wiedzę historyczną mieszkańców Kętrzyna?

Wszystkie te pozycje, które wydaliśmy dotyczą wspomnień. Na pewno te, które ukazały się poprzednio dotyczą osób, które przybyły z innych terenów. Z kolei Oni byli tu przed nami mówi o tym, co by było, gdyby autochtoni tu zostali i gdyby nie przybyli tutaj ludzie z innych części Polski. Dzięki naszej działalności społeczność może wiele się dowiedzieć.

Chciałaby Pani komuś podziękować?

Chciałabym podziękować wszystkim tym, których wymieniłam na początku książki, czyli Mirosławowi Bogdanowiczowi, Witoldowi Gagackiemi, Uve Hahnkampowi, pastorowi Pawłowi Hause, Janinie Korejwo, Lucjanowi Mikulskiemu, Sylwii Przespolewskiej, profesorowi Krzysztofowi Szatrawskiemu, Hannie i Stanisławowi Tarasewiczom, Elżbiecie Wąsik, Barbarze i Tadeuszowi Willan, a w szczególności bohaterom publikacji. Książkę chciałam poświęcić pamięci moich rodziców, Klemensowi i Halinie Raksimowicz.

Dziękuję za rozmowę.

Judyta Łepkowska

 

Zdjęcie: Maria Skibińska, przed wystawą fotografii bohaterów książki Oni byli tu przed nami. Fot. Robert Majchrzak

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

Robert ReszkaRobert Reszka

0 0

Bardzo ładny wywiad :) 19:27, 18.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

MieszkoMieszko

0 0

super babka i takie artykuły tu powiny być 20:08, 22.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%