Opłaty za śmieci będą niższe i nie będzie to Prima Aprilis

Komitet referendalny zbiera podpisy pod odwołaniem go ze stanowiska, były kandydat na radnego PSL hejtuje na swojej stronie internetowej niemal każdy jego krok, wypaczając rzeczywistość, a on idzie dalej i robi swoje. - Nasze miasto nie ma już czasu na zabawę w politycznej piaskownicy, ludzie chcą spokoju, pracy i normalności, a ja próbuję im to stworzyć - mówi Ryszard Niedziółka, burmistrz Kętrzyna

 

Zna Pan byłego burmistrza Sulmierzyc Piotra K.?

(cisza) nie...

A byłego prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego?

Osobiście nie, ale chyba każdy o nim słyszał.

Wie Pan dlaczego przytoczyłem te przykłady?

Nie mam pojęcia.

Obaj zostali odwołani w referendach. Jeden za korupcję, drugi za rzekomy gwałt na urzędniczce.

Powody dość wyraziste.

Zgadza się. A Pana chcą odwołać za podwyżkę śmieci.

Setki samorządów w Polsce musiało to zrobić, więc powinniśmy mieć teraz setki referendów. Tylko, że ta podwyżka nie jest żadną winą Niedziółki, ani innych samorządowców. Tu śmieci to tylko slogan pana Kulasa, który najpierw sam te stawki wyliczył na bazie tych samych informacji, które my mieliśmy, a potem odwraca kota ogonem. Nie dałem temu panu pracy i tu jest powód! Czysto partykularny interes. Dość kupczenia stanowiskami!

Śmieci to jednak temat dla mieszkańców trudny, bo stawka w Kętrzynie jest wysoka.

Jeszcze tak.

Jeszcze?

Od samego początku mówiłem, że nie poddam się bez walki. Od około września prowadzimy negocjacje ze składowiskami i mamy pierwsze sukcesy. Mimo, że nie jesteśmy jeszcze na finiszu rozmów, to już mogę powiedzieć, że opłaty za śmieci będą niższe. Najpóźniej od 1 kwietnia. I nie będzie to Prima Aprilis.

To dobra wiadomość. Dlaczego więc trzeba było w ogóle je podnosić, kosztem popularności i własnego zdrowia? Może warto było poczekać na efekt negocjacji?

Nie można było. Prawo jest bezwzględne, a ja muszę go przestrzegać. Wprowadziliśmy opłatę zgodną z nowymi przepisami, które mówią jasno, że miasto nie może już dokładać do systemu odbioru odpadów (wcześniej mogło). System musi się sam bilansować, co oznacza, że samorząd pośredniczy między mieszkańcami, a składowiskiem. U nas różnica między tym co płacili mieszkańcy, a cenami na składowiskach była ogromna, szczególnie dotyczy to ostatniego okresu 2018 i 2019. Teraz nasze śmieci jeżdżą do Spytkowa, bo tylko tam nas chciano przyjąć. Kętrzyn nie ma własnego składowiska, więc pozostaje nam być na łasce innych. Problem jest jednak w tym, że każde składowisko chce zarobić jak najwięcej i nie patrzy na to skąd przyjmie śmieci. Równie dobrze mogłyby one być z Warszawy. Więc i ceny są warszawskie. 814 złotych za tonę! Nasza 20-tonowa ciężarówka za śmieci musi zapłacić tam ponad 16 tysięcy złotych. Nie mogę tego przeboleć. Pracujemy więc, by mogło to się zmienić.

Co sprawiło, że ceny w Polsce tak poszybowały?

Opłata środowiskowa i spalarnie. Spalarni w kraju brakuje. Składowiska oddają śmieci spalarniom, te wytwarzają z tych śmieci ciepło, a część śmieci trafia do cementowni. Każdy na każdym etapie musi swoje zarobić. Spalarni jest mało, więc windują ceny. Na końcu niestety płaci mieszkaniec. Przygotowuję plan budowy takiego ekologicznego centrum przetwórstwa odpadów w Kętrzynie lub w okolicy w połączeniu z innymi samorządami. Wówczas śmieci mielibyśmy tanie i tanie mogłoby być ciepło. Kętrzyn byłby samowystarczalny i nie musiałby patrzeć na czyjeś widzimisię. Już rozmawiałem o tym z wiceministrem klimatu.

Nowa ustawa nakłada też kary za niesegregowanie odpadów.

Kompletnie się z tym nie zgadzam. Szczególnie jeśli mowa o odpowiedzialności zbiorowej. Ktoś źle segreguje, a mamy karać cały blok? Absurd. Nie będziemy nadgorliwi w tej kwestii, bo jest ona po prostu niesprawiedliwa dla ludzi.



Obwodnica miasta. Przyznam szczerze - zaskoczył Pan wszystkich.

To jest coś na co Kętrzyn czeka od lat. Dzięki naszej współpracy z zarządem województwa udało nam się przekonać marszałka, że to właśnie Kętrzyn zasługuje na obwodnicę. I mamy to. Przetarg na dokumentację już jest i co ważne - my za to nie płacimy. Cały koszt związany z dokumentacją za pewnie około miliona złotych pokrywa Zarząd Dróg Wojewódzkich. Za dwa lata będzie mogła ruszyć budowa. Obwodnica otworzy wiele nowych horyzontów, także dla biznesu, czyli nowych miejsc pracy.

Ale one na razie znikają, na przykład Warmia.

Jedne znikają, ale pojawiają się nowe. Warmia to temat trudny, bo niezależny od samorządu. Właściciel ma wszystkie karty w ręku. Ale my nie próżnujemy. 18-go lutego na moje zaproszenie przyjeżdża poważny inwestor. Będziemy wraz z przyszłymi władzami nowej spółki, która powstaje na gruzach Warmii, wspólnie walczyć o powstanie nowej firmy i utrzymanie miejsc pracy dla co najmniej 70 osób. Pomożemy nie tylko na tyle na ile pozwala prawo, ale będziemy znacznie poza to prawo wychodzić, bo dla mnie najważniejsi są mieszkańcy.

Ale jest widmo referendum, nie zniechęca to Pana?

Nie jest to przyjemne, jak znów chcą cię odwołać (śmiech). W powiecie ludzie byłego burmistrza próbowali aż pięciokrotnie. Ja robię swoje, pełną parą, nie zniechęca mnie nic takiego, bo wiem czym ten hejt budowany od dawna jest podszyty. Żadnym dobrem miasta, a własnym interesem kilku sfrustrowanych osób. Proszę mi wierzyć, ja wciąż bardzo wierzę w ludzi, bo oni dają mi dowód każdego dnia na ulicy, że obraliśmy odpowiedni tor. Muszę uratować 23 miliony złotych, by nie zapłacić przedszkolom niepublicznym, bo to doprowadzi do bankructwa miasta, do tego budowa nowych mieszkań, obwodnica, dom seniora i dom wsparcia, nowe miejsca pracy. Zasialiśmy wiele ziarenek, ale efekty będą widoczne po dwóch, trzech latach. Nie da się zestawić mojego roku z 20 latami poprzednika. On miał pieniądze i unijne wsparcie. Ja mam długi do spłacenia, a unijne wsparcie będzie od 2021 roku. Taka to jest różnica.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję bardzo i tak, jak wierzę w ludzi, tak życzę Czytelnikom wiary w burmistrza. Może nie jest tak medialny jak do tego przywykli, ale na pewno jest bardzo pracowity i ma dobry plan. Robert Majchrzak