Po zajęciu Kętrzyna przez Armię Czerwoną okolice miasta znajdowały się w kręgu szczególnego zainteresowania sowieckich służb specjalnych najwyższego szczebla. Nie chodziło jednak o żadne ukryte "skarby", których w tym samym czasie intensywnie szukano w tym rejonie. Chodziło o Hitlera, na punkcie którego Stalin miał lekką obsesję.
Dla zaspokojenia swojej idee fixe, generalissimus powołał "półprywatną" komisję, stawiając jej za zadanie możliwie najdokładniejsze zbadanie Wilczego Szańca. Jej praca obracać miała się skupić przede wszystkim pod kątem życia Adolfa Hitlera. O wadze jaką Stalin przywiązywał do zleconej przez siebie misji i jej priorytecie pośród innych spraw nie cierpiących zwłoki, świadczy fakt przeznaczenia do jej realizacji całej dywizji NKWD. I jej kierownictwa. Kierującym realizacją "osobistego zadania Stalina" był Wiktor Abakumow - jeden z najgroźniejszych i najbardziej ustosunkowanych polityków z Kremla. Podówczas szef kontrwywiadu Smiersz i pełnomocnik NKWD przy walczącym w Prusach Wschodnich 3. Froncie Białoruskim. Wkrótce, zamiast Berii, minister Bezpieczeństwa Państwowego.
Z interpretacji dostępnych materiałów wynika, że najlepsi ze speców z NKWD już na początku lutego 1945 roku zajęli koszary dzisiejszej straży granicznej. Od tej pory, przez miesiąc, może dwa, Kętrzyn stał się bazą dla czynionych przez Abakumowa poszukiwań. Także on sam przez pewien czas zatrzymał się w Kętrzynie, stając się tym samym największym z morderców mieszkającym w tym mieście...
Z wiadomych względów uwaga Rosjan skupiona została na Gierłoży, chociaż w mniejszym stopniu penetrowano również inne kwatery dowództw niemieckich, rozmieszczone na Mazurach. Nie wiadomo jednak czy znaleziono cokolwiek, co zaspokoiłoby stalinowski głód wiedzy o Hitlerze.
Mariusz Kwiatkowski
A tak wyglądało powojenne rozminowywanie Wilczego Szańca: (kliknij)
Zdjęcie: Po zakończeniu wojny zaufani Stalina szukali w Wilczym Szańcu śladów Hitlera. Fot. Internet
zbych07:28, 13.03.2017
Ogladałem kronikę rozminowywania kwatery przez polskich saperów.A Pan redaktor opisywał,ze już 46r. były wypady turystów z Warszawy do Gierloży. 07:28, 13.03.2017
tutejszy09:47, 14.03.2017
0 0
nie redaktor a Kwiatkowski - towarzysz z miłośników ziemi kętrzyńskiej im. Zofii Licharewej. Pisząc o turystach miał na myśli raczej szabrowników warszawskich, wiec w tym okresie teren nie był rozminowany. Rozminowanie równałoby się z "rozgrabieniem" cennych rzeczy także. 09:47, 14.03.2017