Pandemia pokrzyżowała plany każdego. Najbardziej uderzyła w branżę turystyczną. Jak w tym trudnym okresie poradziła sobie największa atrakcja turystyczna w naszym powiecie, czyli była kwatera Hitlera? Jak wygląda ten sezon i co dzieje się w Wilczym Szańcu? O tym wszystkim opowiada Sebastian Trapik, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Srokowo ds. promocji, edukacji i turystyki.

 

Jak Wilczy Szaniec jest przygotowany do przyjęcia turystów w sezonie letnim 2020?

Prowadzimy szereg działań, które dają możliwości zarówno turystom, jak i obsłudze do sprawnego prowadzenia obiektu. Realizujemy różne inwestycje, które na szczęście są prowadzone terminowo. Dobrze wiemy, że ten rok jest wybitnie trudny. Mamy zmniejszony ruch turystyczny, a w pewnym okresie był on zupełnie zablokowany przez panujące warunki epidemiczne. To z kolei spowodowało, że przychód się zmniejszył. W tej chwili zanotowaliśmy ruch rzędu około 40 tysięcy osób. To 65 procent mniej, niż w roku ubiegłym.

Jak w takim razie wyglądają statystyki, zestawiając rok 2019 i 2020?

Porównując liczby, to do końca czerwca mamy około 20 procent mniej turystów, niż w tym samym okresie w roku 2019. Jest to wielkie zagrożenie dla całej działalności turystycznej w naszym kraju. Najgorsze jest to, że nie mamy na to do końca wypływu. Możemy jedynie zabiegać o to, aby minimalizować skutki i zapobiegać w rozprzestrzenianiu się choroby, co też robimy w Wilczym Szańcu.

Wspomniał Pan o inwestycjach. Co udało się Wam dotychczas zrobić?

Zakończyliśmy pierwszy etap budowy ścieżek i kontynuujemy tę inwestycję. Jest to okres trudny, bo ruch tężeje, a to powoduje, że nasze przedsięwzięcia są ograniczone. Wciąż jednak będziemy te zadania realizować etapowo. Drugie przedsięwzięcie to budowa wodociągu. Najnowszą atrakcją dla turystów jest otwarta niedawno sala narad, w której dokonano nieudanego zamachu na Hitlera. Udało nam się odtworzyć wszystkie detale sprzed wybuchu bomby. Tuż obok, na filmie archiwalnym, turyści mogą zobaczyć obiekt po wybuchu, a w oddzielnej gablocie artefakty wydobyte przez współpracującą z nami Fundację Latebra.

Jak na te zmiany reagują turyści?

Wszystkie opinie są pozytywne i przychylne. Nasi goście są zdumieni postępem prac i zmian, które widzą w Wilczym Szańcu. Ważne jest to, że realizujemy to, utrzymując pierwotne ceny. Każdy może znaleźć coś ciekawego dla siebie. Co więcej, te deklaracje, które składamy, są weryfikowane nie tylko przez turystów, ale również przez media, które są nieustannie zainteresowane tym, co dzieje się w Wilczym Szańcu.

Obiekt rozkwita, pięknieje, jest zadbany. Czy pandemia przyhamowała Wam jakieś działania?

W pewien sposób tak. Dla nas najważniejsze było to, aby zaspokoić potrzeby bieżące funkcjonowania zakładu, którym jest Nadleśnictwo Srokowo. Wprowadzono wiele zmian dających możliwości prowadzenia polityki oszczędności. Biorąc pod uwagę chęć utrzymania kompletnej obsady personalnej, nie tylko w Wilczym Szańcu, ale też w Lasach Państwowych, musieliśmy trochę zacisnąć pasa. Mimo tego wszystkie zadania, które planowaliśmy, będą realizowane za wszelką cenę. Ważne jest dla nas, aby utrzymać bezpieczeństwo i podwyższać standard świadczonych usług.

Możemy zatem spokojnie i z pełną odpowiedzialnością zaprosić turystów, ale i mieszkańców naszego powiatu, do coraz bardziej przyjaznego Wilczego Szańca?

Ależ oczywiście! Zapraszamy wszystkich. Również tych, który nas już odwiedzili w poprzednich latach. Dlatego, że obecny Wilczy Szaniec jest na pewno bardziej atrakcyjny. Zapraszamy wszystkich gości, którzy są zainteresowani obcowaniem z historią tego miejsca i z historią okresu drugiej wojny światowej.

Dziękuję za rozmowę. Robert Majchrzak