Pięć godzin dyskusji, która tak naprawdę nic nie daje

Piątkowym popołudniem w hali widowiskowo-sportowej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji odbyła się sesja Rady Miejskiej w Kętrzynie. Obrady z dotyczyły dzierżawy nieruchomości, w których mieszczą się przedszkola Krasnal i Słoneczko. Radni debatowali pięć godzin, ale można pokusić się o stwierdzenie, że wymiernych efektów tej debaty - parafrazując słowa pewnego ministra - nie ma i nie będzie.   Sesja została zwołana w trybie nadzwyczajnym, a wnioskowali o nią radni opozycyjni. Wnioskodawcy chcieli wymusić na burmistrzu wydzierżawienie obiektów w trybie przetargu na dziesięć lat, a nie, jak postanowił burmistrz, w trybie bezprzetargowym na trzy lata. Kontrowersje Heleny Szymkiewicz, Zbigniewa Nowaka i spółki wzbudza też osoba, która ma poprowadzić obie placówki od września. Początek sesji to istne "Zbigniew Nowak Show". Występ ten można jednak skrócić do wersji "burmistrz i jego zastępca znów zrobili źle", w domyśle: "ja bym zrobił to lepiej". Radny nie krył, że nie spodobało mu się wybranie do prowadzenia przedszkoli Anety Pietrzyk-Hornickiej. Uznał to za zemstę burmistrza za próbę wyciagnięcia od Miasta grubych milionów przez obecne jeszcze dyrektorki Krasnala i Słoneczka, przy jednoczesnej nagrodzie za brak takich działań ze strony dyrektorki Misia Uszatka. To, co powiedział Nowak, okazało się jednak przydługawym preludium do tego, co zrobiła Helena Szymkiewicz. Radna bez skrupułów "przejechała się" po Anecie Pietrzyk-Hornickiej, a najdelikatniejszym elementem tej "jazdy" było publiczne powątpiewanie w fachowość wieloletniej dyrektorki Misia Uszatka. Wystąpienie radnej Szymkiewicz było tak bardzo niestrawne, że nie wytrzymał tego nawet jej kolega z ugrupowania Dariusz Duczek. - Nie mamy prawa do takich ocen! Żeby to robić, trzeba mieć twarde argumenty, a my ich nie mamy! - grzmiał do swojej koleżanki radny Duczek, zadając nawet retoryczne pytanie: Czy my sami jesteśmy kryształowi? Doprawdy imponujące, że na taką reakcję zdecydował się ktoś spoza koalicji aso-pisowskiej.   O co tak naprawdę chodziło radnym, którzy zawnioskowali o zwołanie sesji? Trudno oprzeć się wrażeniu, że znów o polityczne zamieszanie. Bo jak inaczej można uznać pobudki wnioskodawców, próbujących wymusić na burmistrzu zmianę decyzji i zupełnie inne działanie, skoro oni sami otwarcie przyznają, że burmistrz miał do swoich decyzji i działań pełne prawo?! Iście mistrzowska była przy tym wypowiedź Zgniewa Nowaka, który w pewnym momencie sesji wypalił: - Jeżeli coś jest zgodne z prawem, nie znaczy, że jest przejrzyste.... Po prostu mistrzostwo! Warto też dodać, że czynny udział w piątkowym spektaklu wziął też niedoszły przywódca niedoszłego referendum o odwołanie burmistrza Kętrzyna, który, jak się okazuje, ma też wiele do powiedzenia w kwestii prowadzenia przedszkoli... Wypada żałować, że w całym tym zamieszaniu, w którym najwięcej miał stracić Ryszard Niedziółka, jego autorzy nie pomyśleli o tych, których ta sprawa dotyczy najbardziej. O Anecie Pietrzyk-Hornickiej już było. Niepotrzebne emocje przeżywają też pracownicy Krasnala i Słoneczka oraz rodzice przedszkolaków. Bo jak się ma polityczne "nakręcanie" ich wszystkich gdy ze strony burmistrza idą jednoznaczne deklaracje: Zostaną zachowane wszystkie miejsca pracy! Zostanie zachowany stan opiekunek, żeby dzieci nie odczuły żadnej zmiany! Obniżone zostanie czesne, a przy okazji wszystko zostanie przeprowadzone w dbałości o stan miejskich finansów...

Więcej na ten temat w piątkowym (26 czerwca) wydaniu Tygodnika Kętrzyńskiego