Zamknij

Marta Kamińska: Mam jeszcze większy zapał do pracy

08:10, 30.12.2019
Skomentuj

Dziura w budżecie, zadłużenie gminy, utrudniająca pracę opozycja w radzie, tak w skrócie wyglądał rok sprawowania funkcji wójta gminy Barciany przez Martę Kamińską. Jak sobie z tym poradziła? Czy czuje się wypalona? O tym między innymi w rozmowie z Robertem Majchrzakiem.   Kończy się rok 2019 i tym samym pierwszy rok Pani kadencji na stanowisku wójta gminy Barciany. Jakby go Pani podsumowała? To był trudny rok z wielu względów. Przede wszystkim budżet, który był niedoszacowany. Brak pieniędzy na koniec roku, ponad dwa miliony zobowiązań, z którymi zaczynałam pracę, brak pieniędzy na wynagrodzenia pracowników i opozycja w radzie. Nie było łatwo. Mimo trudności finansowych udało się Pani poradzić z tym problemem, choćby poprzez emisję obligacji. Gmina Barciany jest w tej kwestii pionierem w naszym powiecie. Skąd pomysł na takie rozwiązanie i jak do tego doszło? Pomysł się urodził w momencie, gdy kilka dużych banków odmówiło nam konsolidacji zadłużenia. Rozwiązanie, że tylko i wyłącznie obligacje wchodzą w grę w tym roku, pojawiło się również dzięki współpracy z firmą Dekada. W budżecie było ponad 2 mln zł na spłatę zobowiązań, więc żeby dopiąć budżet i wykonać go, trzeba było to zrobić i całkiem niedawno to się udało. Wspomniała Pani o opozycji w radzie. Wiemy o ich poczynaniach, o wielu unieważnionych uchwałach. Jaki, Pani zdaniem, ma cel takie działanie? Dla mnie to nie ma żadnego celu, patrząc z mojej perspektywy. Oczywiście oni mają zapewne inne zdanie. Dla mnie to był rok walki, bo nie docierały do nich żadne konstruktywne wyjaśnienia, było "nie, bo nie". Było mi trudno, ale docierają do mnie sygnały, że sobie z tym poradziłam. Pozytywne sygnały to znak, że jest Pani wójtem dla mieszkańców gminy Barciany, a nie członkiem jakiegoś kolektywu politycznego. Docierają do mnie również sygnały, że stworzyłam sobie jakiś układ, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Obiecałam w kampanii wyborczej, że będę wójtem dla ludzi i staram się słowa dotrzymać. Powiedziałam sobie, że jeżeli to stanowisko uderzy mi do głowy i przestanę być człowiekiem, to przyrzekam tu i teraz, że podam się do dymisji. Dla mnie człowiek jest najważniejszy. Wiadomo, nie wszystkim da się dogodzić i nieraz z mojego gabinetu wychodzili ludzie nie do końca zadowoleni, ale przynajmniej z informacją dlaczego czegoś nie da się zrobić. Wychodzę z założenia, że nie o to w tym wszystkim chodzi, aby spełniać zachcianki czy marzenia każdego, ale żeby realnie patrzeć co można, a czego nie da się zrobić. Przeciwnicy próbują wykorzystywać fakt, że na stanowiska kierownicze zatrudnia Pani wyłącznie osoby spoza gminy Barciany. Tymczasem, jak wiemy, są to stanowiska wyłaniane z konkursów. Zgadza się. Cóż innego mogę zrobić, skoro do konkursów przystępują osoby spoza gminy? Nie mogę przecież w nieskończoność czekać, aż w końcu ktoś z gminy Barciany zjawi się do pracy. Gdyby aplikowali ludzie z gminy z kompetencjami adekwatnymi do danego stanowiska to pewnie mieliby zatrudnienie. Jestem członkiem w nielicznych komisjach, w większości są to osoby tylko ze mną współpracujące. Wiem, że ludzie mogą mówić, że tworzę układ, ale jest to nieprawda. Jak Pani myśli, skąd bierze się ta niechęć mieszkańców gminy Barciany do uczestniczenia w tych konkursach, do zgłaszania swoich kandydatur? Wiem, że w wielu przypadkach wiązało się to z tym, że fachowcy z naszego terenu są zatrudnieni gdzie indziej albo zrezygnowali z pracy, gdy ja zostałam wójtem. Nie chcieli ze mną pracować i nie dali mi szansy, żebyśmy się poznali. Są też osoby, które pracowały z moim poprzednikiem i z jakiś powodów ta współpraca się nie ułożyła i nie chcą wracać. Z drugiej strony tych fachowców w gminie Barciany najwyraźniej brakuje. Czy nie pokutuje również pogląd, że po prostu nie można się dostać do Urzędu Gminy Barciany bez znajomości? Myślę, że to też ma ogromne znaczenie. Do mnie też takie sygnały docierały, że tu inaczej, niż po znajomości, nie da się dostać. Zatem ludzie może i z tego względu boją się próbować. Tu i teraz mówię, że tak nie jest. Drzwi dla każdego są otwarte. Proszę opowiedzieć o największych sukcesach w tym roku. Trudno się mówi o tych dobrych rzeczach, prędzej o złych, bo te się bardziej pamięta. Z dobrych rzeczy, które przychodzą mi do głowy, to realizacja dwóch dróg z funduszu dróg samorządowych, obligacje i być może zamknięcie roku z niewielkimi zobowiązaniami.  

Dużo pomysłów, które miałam, zostało "zbombardowanych" przez radę.

  To między innymi fundusz sołecki czy utworzenie oddziałów szkolno-przedszkolnych. Ale zobaczymy co pokażą kolejne lata. Z tych dobrych rzeczy z pewnością trzeba wskazać na zmiany kadrowe w jednostkach podległych. Wydaje mi się, że wyszły na lepsze. W 2019 roku zorganizowaliśmy też dużo imprez charytatywnych. To jest na razie kropla w morzu, bo w przyszłych latach będzie tego jeszcze więcej. W gminie Barciany jest bardzo dużo osób, które potrzebują wsparcia i trzeba im pomagać. To też jest mój charakter, bo bardziej myślę o innych, niż o sobie i taka też będę. Porozmawiajmy teraz o tym czego nie udało się zrealizować. Czego Pani najbardziej żałuje? Niczego nie żałuję, nawet tych przykrych chwil, które miałam z radnymi opozycyjnymi, ponieważ cały czas się uczę. Jest mnóstwo zadań. Niektórym się wydaje, że wójt to przychodzi do urzędu, pije kawę i spotyka się z mieszkańcami, a to wcale tak nie jest. Jestem odpowiedzialna dosłownie za wszystko, za każdą jednostkę, za każdego człowieka. Muszę być dostępna 24 godziny na dobę. Odpowiedzialność jest ogromna, ale nie żałuję niczego. Jak wychodzi Pani realizacja obietnic, które zostały powiedziane podczas kampanii wyborczej? Czy rzeczywistość zweryfikowała jakoś te plany? Pierwszym punktem było oddłużenie gminy i staram się to robić. Myślę, że rok 2019 jest tego przykładem. W obligacjach mamy konsolidację trzech kredytów i spłatę czwartego. Kontynuacja tego wszystkiego będzie w 2020 roku. To są ogromne kwoty, więc nie da się tego zrobić w pierwszym roku. Druga kwestia to opłata za posiadanie psa, którą chciałam znieść, ale opozycja będąca w większości, na to się nie zgodziła. Opozycja może się zmniejszać. Gmina Barciany jest ewenementem jeśli chodzi o wybory uzupełniające w tym roku. Za nami już dwa takie wydarzenia i trzecie przed nami. Dlaczego radni rezygnują? Na przykład radny startujący do rady gminy z mojego komitetu jest człowiekiem odpowiedzialnym. W momencie kiedy stwierdził, że nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom mieszkańców i poświęcić się im, tak jakby chciał, zrezygnował. Nie znam powodów rezygnacji pani radnej z opozycji. Mam nadzieję, że nie było to dlatego, że w swoisty sposób pojmowany honor nie pozwalał jej na współpracę ze mną. Jak duży wpływ na Pani dotychczasowe życie rodzinne miał ten rok na stanowisku wójta? Ogromny. Mam trzy córki: 20-letnią Zuzannę, 7-letnia Lenę i prawie 2-letnią Polę. Najstarsza mieszka i studiuje w Gdańsku. Dwie młodsze niestety odczuły brak mojej obecności w domu. Mój partner też musiał się przyzwyczaić do tej sytuacji, do wielu nowych rzeczy i nie zawsze spotykało się to ze zrozumieniem. Z upływem czasu jest już lepiej i jakoś to sobie poukładaliśmy. Rok 2020, który jest przed nami, powinien być już łatwiejszy. Nie będzie dużo łatwiejszy, bo mam kilka umów podpisanych na inwestycje. Biorąc pod uwagę, że był to rok wyborczy, więc nie chciałam zaprzepaścić szans gminy Barciany na inwestycje drogowe i nie tylko. Pod względem finansowym nie będzie to łatwy rok. Będziemy musieli oglądać każdą złotówkę zanim ją wydamy. Są jeszcze sfery, gdzie można wypracować dużo oszczędności. To będzie pracowity rok, ale nie będzie łatwiejszy niż ten, który mija. Co przed Nowym Rokiem powie Pani mieszkańcom swojej gminy? Mimo, że jestem realistką, to jest również optymistką. Wierzę w to, że misja, której się podjęłam i podkreślam słowo "misja", bo traktuję wójtowanie jako służbę mieszkańcom gminy Barciany, zakończy się pomyślnie. Nie startowałam w wyborach, żeby robić karierę samorządową czy polityczną, tylko wprowadzać zmiany w naszej gminie. Mimo upływu roku gmina nadal wymaga wielu zmian i podejmę się tego. Mam siłę, a mimo wszelkich niedogodności, jeszcze większy zapał. Chce mi się działać. Przy okazji tej rozmowy składam tez najszczersze i płynące z serca życzenia mieszkańcom gminy Barciany i nie tylko. Życzę Wam przede wszystkim zdrowia, bo zdrowie jest najważniejsze. Jak będzie zdrowie to poradzimy sobie ze wszystkim. Dziękuję za rozmowę.  

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

AndrzejAndrzej

0 0

Może Pan Redaktor Majchrzak zapytał by Jędrzejczaka czy to prawda że ten zostawił 2-letn ie dziecko z jego młodą matką i uciekł pod skrzydełka swojej mamusi? I czy Jędrzejczak nie uważa że tak robią najgorsze skurwiele? Ma skur…syn coś do ukrycia bo jak napisałem te pytania na fejsbuku tego jego info to szybko je usunął. Proszę zadać te pytania!!!! 08:16, 30.12.2019

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

zbyszekzbyszek

0 0

W Hiszpanii kiedy dochodzi do podobnej sytuacji to gość na odchodnym nie dzieli sie majątkiem a wszystko pozostawia żonie sam zaś wraca do mamusi w samych "skarpetkach" i nie ma tam chce,nie chce płacić na dzieci-płaci i kocha je dalej.To tylko u nas sadza się ludzi za alimenty. 08:40, 30.12.2019


WiolaWiola

0 0

Dziecko ma raczej 6 lat a nie dwa, ale może porzucił już 4 lata temu. A swoją drogą, to koleś szybko zrobił a jeszcze szybciej spier....ił. 09:31, 30.12.2019


reo

zbyszekzbyszek

0 0

Pani Marto zepsuliśmy Pani Świąteczny wywiad swoimi wpisami,ale przeczytaliśmy wszystko z godną uwagą.Z Nowym Rokiem ! 10:11, 30.12.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%