Zamknij

Kętrzyńscy rzemieślnicy świętują swój jubileusz [zdjęcie]

13:24, 23.10.2016
Skomentuj

 

Kętrzyński Cech Rzemiosł Różnych ma 70 lat. Trwają obchody jubileuszu.

Uroczystość rozpoczęła się od mszy świętej w Bazylice św. Jerzego. Po mszy, przedstawiciele Cechu oraz zaproszenie goście, przemaszerowali w asyście orkiestry dętej ulicami miasta. Podczas przemarszu złożono też kwiaty pod pomnikiem W Hołdzie Poległym, Pomordowanym i Zamęczonym Polakom - Obrońcom Ojczyzny 1939-1956.
Ostatnim aktem obchodów jubileuszu był akademia w kętrzyńskim zamku, podczas której wręczono okolicznościowe wyróżnienia. Wśród gości kętrzyńskich rzemieślników znaleźli się m.in. Artur Chojecki - wojewoda warmińsko-mazurski, Gustaw Marek Brzezin - marszałek województwa warmińsko-mazurskiego, a także przedstawiciele lokalnych władz samorządowych i duchowieństwa.

Więcej na temat obchodów 70-lecia Cechu Rzemiosł Różnych w najbliższym wydaniu gazety:

 

 

 

Fot. Robert Majchrzak

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(32)

KasiaKasia

0 0

Szkoda że rzemieślników z najdłuższym stażem nie wyróżniają publicznie. Szkoda ze ich nawet nie informują o tak ważnym wydarzenieniu. Szkoda 14:43, 23.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

KurierKurier

0 0

W każdym wydarzeniu w mieście te same twarze. Masakra jakaś, to jak życie na wyspie. Cech rzemiosł różnych a obchody rocznicy wśród osób tych samych. Hehehe 17:00, 23.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ŻenadaŻenada

0 0

A pajace poubierali się jak pajace.I dobrze tu będzie? Ło matko.Ło matko 18:44, 23.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xyzxyz

0 0

Oficjele poubierani w grube palta, omotani szalami, cieplutko a te dziewczynki prawie golutkie. Niektórzy nie wiedzą, .że na takie uroczystościach należy wyczyścić buty i nie występować w "farmerkach". To są robocze spodnie i świadczy o lekceważeniu. 07:28, 24.10.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

KuhashKuhash

0 0

Mieszanka kulturowa czyli dlaczego bigos smakuje nam zawsze? Impreza typowo świecka z elementami koscielnymi (chyba ze ostatnio kościół wstapil do Cechu). Sporo czlonkow z minionej epoki i to 70 lecie liczone z czasem PRL jakoś się juz przegryzlo z procesją i paradą wedle zwyczaju amerykańskiego. Czarni niby siedzący a jednak idacy z duchem czasow wyprzedzili już tą epokę. Odp. Bo bigos można przyrządzić na wiele sposobów-każdy smaczny aby razem spożywany. Może być daniem jarskim i mięsnym. Podgrzewany wielokrotnie nabiera intensywnego smaku. Jadamy go "od święta" zarowno w zaciszu domowym jak i na polowaniu. Po dodaniu wody staje się nawet wykwintnym kapuśniakiem. "Dobre bo polskie". 03:36, 25.10.2016


ReviewerReviewer

0 0

A gdzie foty z żarcia i picia w zamku? Pod pewnymi względami było ciekawiej :) I bardziej swojsko :) Oj, wy, "elyty" kętrzyńskie... 06:56, 25.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Zgroza zapanowała w urzędzie miasta po przegranych wyborach na szefa partii w województwie. Nie było odważnych, aby w poniedziałek wejść do gabinetu.
Zdradzili, wszyscy zdradzili – dochodziły jęki Hecyka* z za zamkniętych drzwi. Bolało go tym bardziej, że wcześniej był pewny wygranej.
W środku tygodnia opanował się.
- Z kim Ja muszę pracować? – pytał retorycznie - Nie ma z kim. Zieloni notowania maja niskie a władzy nie chcą Mi oddać – głosił.
Zarządził tajną naradę w zaufanym gronie. – Koniec współpracy z nimi. Dałem im posady, dawałem glosy w wyborach a oni co? Szefem Mnie, Mnie Hecyka nie chcieli zrobić.
Jeszcze zobaczą – groził - Szukamy innej partii i tam będziemy startować - zdecydował.
Jakiej? - zapytał nierozważnie „Sokół”.
- Nowej, Nowej lub Piętnastki, bo idą nowe czasy – odparł tajemniczo Hecyk – Na razie nikomu ani słowa – spojrzał groźnie dookoła.
- Akurat – pomyślał ironicznie Sokół – idziesz tam gdzie cię jeszcze nie znają.
~ ~ ~
Tydzień po feralnych dla niego wyborach Hecyk z uśmiechem szedł na obchody święta budowlańców.
- Nareszcie będę doceniony, przecież tyle Mi zawdzięczają – powtarzał sobie w myśli.
- Przecież Ja rządzę miastem, więc budowlańcami też rządzę – powtarzał.
Zdębiał ze zdziwienia, gdy zobaczył wojewodę i marszałka w towarzystwie „Przewodniczącego”, którego uważał za głównego wroga. Więc nie On miał być honorowym gościem? Nie On?
Humor zepsuł już sobie zupełnie, gdy podczas bankietu nikt do niego nie podszedł. Źle to wróżyło.
Zatrzymał ponurym spojrzeniem przemykającego bokiem „Loczka”.
- Co jest – warknął.
- Nic nie wiem, nie wiem o co chodzi – wił się „Loczek”
- To się dowiedz – rzucił kąśliwie Hecyk.
Sam zaczął krążyć po sali aby, niby przypadkiem, natknąć się na wojewodę.
- Kiedy mnie Pan zaprosi, aby porozmawiać o sprawach naszego miasta – zapytał z wymuszonym uśmiechem
- Wojewoda spojrzał na niego zdziwiony - pomyślę rzucił oschle.
Urażony Hecyk stanął przy drzwiach i czekał na marszałka, który dotąd wyraźnie lekceważył jego obecność.

cdn.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 20:05, 25.10.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

11

0 0

Super!!!! Już nie mogę się doczekać na ciąg dalszy!!!!! 09:42, 26.10.2016


anymonanymon

0 0

- Panie Marszałku, Panie Marszałku – Hecyk dreptał w korytarzu starając się zwrócić na siebie uwagę Marszałka, który wychodząc rozmawiał z Prezesem budowlańców. Marszałek nie zwracał na niego uwagi a kierowca marszałka rzucił przez ramię - koleś, odejdź i nie rób scen, twój czas i twoich podpier..aczy się skończył.
Hecyk odszedł zgaszony gadając nerwowo do siebie - Ja im jeszcze pokażę…
~ ~ ~
ToW Hecyk zwołał prezydium partii – Jakie pomysły towarzysze, mówcie, przecież nie będę za was myślał - spojrzał z politowaniem na swoich podpieraczy.
- Może znowu w kinie o szpitalu - zagaił wice - ja w kinie nie zdążyłem zabrać głosu…
– Co ty nawijasz - przerwał Hecyk – mów lepiej, że nie miałeś odwagi - a w duchu pomyślał - tylko nie w kinie, tylko nie w kinie bo znowu przyjdzie ta z pierwszego rzędu…
- A może spotkanie o CETA - wyrwał się Cukrow. - Zrobimy spotkanie z zaproszeniami tylko dla wybranych, bo trzeba znać temat.
- Dobry pomysł zachwycił się Hecyk – i odetchnął w duchu. Będą sami swoi ludzie, żadnych trudnych pytań, nareszcie sobie pogadam.
– Zadzwoń tylko do centrali i dowiedz się, jesteśmy za CETA czy przeciw CETA? – rzucił w stronę Cukrowa.
~ ~ ~
Spotkanie w sprawie CETA rozpoczęło się z lekkim opóźnieniem. Hecyk zrobił to celowo – niech czekają – mówił do siebie w korytarzu– w końcu to Ja jestem pierwszym sekretarzem. Wszedł z podniesionym podbródkiem (w stylu duce) do sali ratusza i rozejrzał się zaskoczony …..

cdn.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 16:24, 05.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ANYMONANYMON

0 0

Tymczasem w gabinecie menadżera powiatowego.
Szklanka wody z cytryną stoi na biurku. Upita do połowy domaga się dolewki. Dzbanek już pusty. Tylko kawałki cytryny ześlizgują się leniwie po ściankach. Obok teczka z bieżącą pocztą. Menadżer powiatowy rozpoczyna dekretację. To dla niego najtrudniejszy obowiązek dnia.
- Kiego grzyba oni tyle piszą? Przecież i tak tego nie da się załatwić – mówi do siebie menadżer.
Przy piętnastym piśmie traci cierpliwość. Łapie za telefon. Po chwili zgłasza się wystraszona sekretarka.
- Słucham, panie … - nie dokończyła powitania, bo w tej chwili słyszy tylko ryk szefa.
- Dawać mi tu wicepajaca – wydziera się zdenerwowany menadżer powiatowy.
- Szefie, wicepajaca akurat nie ma w urzędzie – sekretarka wstaje przy swoim biurku na baczność.
- A gdzie on się znowu włóczy?
- Pojechał robić sobie zdjęcia na Orlika … Jest jakiś turniej … Pewnie nie długo ...
Menadżer rzuca ze złością telefonem.
- Nigdy go nie ma, jak trzeba coś zrobić. Zdjęć mu się, kur … zachciało. Siedzi w tym telefonie ciągle, jak jakaś małolata i śmieje się do siebie – mruczy cicho pod nosem.
Upija ostatni łyk wody. Cytryna zatrzymuje mu się na wargach. Pluje nią w otwartą teczkę. Powoli wyciera kartkę. Na piśmie zauważa pieczątkę rządowego ważniaka.
- O, ciekawe, co ten ważniak znowu chce? - mówi do siebie.
Wodzi wzrokiem po dokumencie. Zbliża kartkę papieru bliżej.
- Niemożliwe – mówi cicho …
c.d.n.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 16:59, 05.11.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Widzę że na portalu pojawił się fałszywy anymon.

Tak jak każdy dobry produkt moje teksty doczekały się podróbek. Nawet pseudonim, tak jak w oryginalnych wyrobach, jest taki sam.

Miło mi, że fałszywy anymon tak docenia moją twórczość, że zamiast pisać pod własnym pseudo używa mojego.

Mniej miło, że i styl mniej lotny i błędów językowych zbyt dużo.

Dlatego fałszywy anymonie nie naśladuj mnie a pisz pod własnym pseudo. Chyba potrafisz?

ANYMON 09:39, 07.11.2016


ANYMONANYMON

0 0

Seketarka weszła niepewnym krokiem do gabinetu menadżera powiatowego. Podniosła pusty dzbanek.
- Dolać wody? – zapytała zamyślonego szefa.
- Tak, proszę – odpowiedział spokojnie menadżer.
- Proszę też natychmiast zadzwonić do wicepajaca, żeby wracał. Muszę z nim porozmawiać – powiedział prawie niesłyszalnie menadżer.
Seketarka przytaknęła i wyszła z gabinetu, delikatnie zamykając drzwi za sobą. Seketarka była przyzwyczajona do niezrozumiałej i cichej mowy szefa. Włączała ucho na właściwą częstotliwość, dzięki czemu wyłapywała każdy dźwięk płynący z ust menadżera powiatowego. Ta niebywała zdolność zapewniała jej zaufanie szefa i stosowne premie. Wiedziała doskonale o tym, że wszystkich innych w biurze podejrzewał o to, że go nie słuchają. Do tego nie wykonują jego poleceń. Nigdy nie przyszło mu nawet do głowy, że mówi niewyraźnie i zbyt cicho. Ona to wiedziała, ale po co miała mu to mówić? Premie i zaufanie zupełnie jej wystarczały.
Po kilkunastu mgnieniach jesiennego wiatru wicepajac stał przed biurkiem seketarki. Wysoki, lekko otyły, ale miał „to coś”, na co kobiety zwracają uwagę. Seketarce też się podobał. Był porywczy i głośny, często zupełnie niezorganizowany, ale przecież ona miała to w małym palcu. Zawsze mogła mu przypomnieć o spotkaniu, o kolejnych ciekawych imprezach, gdzie można zrobić sobie zdjęcie w dobrym towarzystwie. Wiedziała, że wicepajac żyje ze zdjęć, które od razu umieszczał na swoim profilu na fejskuku.
- Szef na pana czeka w gabinecie – powiedziała uroczym głosem seketarka.
- Wiesz, czego on ode mnie chce? - rzucił jej ten swój uroczy uśmiech wicepajac.
- Przegląda pocztę od 3 godzin, więc może to jakieś pismo – zaszczebiotała seketarka.
Wicepajac zapukał do gabinetu menadżera powiatowego. Wszedł, bo nie usłyszała żadnego dźwięku.
- Jestem szefie – powiedział głośno i wyraźnie.
Wiedział, że co drażni najbardziej menadżera. Głośny i wyraźny głos. A on nie lubił bardziej niczego innego, jak drażnić innych.
- Siadaj i słuchaj: ważniak wojewódzki do nas napisał. Chce żebyśmy przyjęli do biura gościa z miasta. To członek PieSa, ale nasz Wąsacz go nie lubi i dotąd trzymał na odległość – jego głos z każdym wypowiadanym zdaniem słabł i był coraz mniej wyraźny.
Sprawdź, o co w tym chodzi? Wąsacz może być zły, że wchodzimy na jego teren, a z drugiej strony nie możemy się sprzeciwić ważniakowi wojewódzkiemu – dodał manedżer.
Wicepajac nie musiał nic więcej wiedzieć. Ruszył wykonywać zadanie. Lubił takie zadania.
c.d.n.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 19:32, 05.11.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Na portalu po raz drugi pojawił się fałszywy anymon.

Dlatego powtarzam:

"Tak jak każdy dobry produkt moje teksty doczekały się podróbek. Nawet pseudonim, tak jak w oryginalnych wyrobach, jest taki sam.

Miło mi, że fałszywy anymon tak docenia moją twórczość, że zamiast pisać pod własnym pseudo używa mojego.

Mniej miło, że i styl mniej lotny i błędów językowych zbyt dużo.

Dlatego fałszywy anymonie nie naśladuj mnie a pisz pod własnym pseudo. Chyba potrafisz?"

ANYMON

PS
Drugi tekst jest gorszy. Czyżby weny brakło? 09:52, 07.11.2016


ANYMONANYMON

0 0

Seketarka to nie błąd, to zamierzone. Fejskuk też. Widać, że kolega oryginał mało czyta, ale to nadrobienia jest. Weny nie brakuje. Ty też tylko dwie części napisałeś. Czekam bracie na twój odcinek. potem będzie mój. 18:36, 07.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ProwincjonalProwincjonal

0 0

Oba są dobre.Napiszcie jeszcze o bucu z gminy. 20:38, 07.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ANYMONANYMON

0 0

Rzuć jakąś historię na rozkręcenie opowiadania. 21:15, 07.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ANYMONANYMON

0 0

Wąsacz nie ufał nikomu. Nigdy. Za długo wspinał się na szczyty władzy, by teraz ot, tak sobie wszystko stracić przez zaufanie pierwszemu lepszemu. Gdy jego seketarka zadzwoniła i poinformowała, że wicepajac chce się z nim spotkać, uśmiechnął się do siebie, spojrzał w lustro i wyjął z klapy marynarki mały przyrząd. Tam, gdzie wszyscy wciskali jakieś beznadziejne chusteczki, on trzymał swój największy skarb. Wiedziały o tym skarbie tylko dwie osoby na świecie. On i jego żona, która podarowała mu ten skarb na 49 urodziny. Wąsacz lubił dostawać takie prezenty, które tylko on będzie widział i tylko on z nich może skorzystać. Nikt więcej. To był malutki grzebyczek, który slużył mu do czesania jego ukochanych wąsów. Gdy tak siedział w biurze, wyciągał ten grzebyczek i czesał z lubością swoje wąsiska. Był z nich dumny. Fakt, że wchodziły czasem do jedzenia, wpadały do kieliszka lub szklanki, ale on je lubił. Czasami widział obrzydzenie na twarzach tych, którzy to widzieli. Nienawidził ich i zawsze się mścił za te spojrzenia. Tak, był mściwy. Ale to przecież cecha mocnych ludzi. A on był mocny, piekielnie mocny.
Z zadumy wyrwał go telefon seketarki.
- Wicepajac już czeka. Wpuścić go? - zapytała pewnym głosem jego „przyboczna”.
- Niech czeka. Powiedz mu, że zaraz wrócę. Poszedłem, gdzieś. Nie wiesz ... – odpowiedział i położył słuchawkę.
Lubił się bawić z ludźmi. Lubił jak czekają, proszą, skamlą o pomoc. Lubił jak mu dziękują za najmniejsze rzeczy, za wszystkie te „nic”, których teraz był w stanie zrobić całe kopy.
- Niech czeka – pomyślał i wyciągnął nogi w wygodnym fotelu.
Schował swój grzebyczek do kieszonki. Poklepał wielką dłonią kieszonkę i westchnął. Menadżer. Tyle czasu temu staremu zajęło wysłanie tego młokosa w sprawie, która była już postanowiona i przemyślana. Tyle godzin zajęło mu przeczytanie krótkiego pisma i wysłanie wicepajaca kilka metrów dalej, gdzie znajdowało się biuro Wąsacza. A przecież jego człowiek doniósł dzisiaj rano, że pismo od ważniaka wojewódzkiego już jest w teczce menadżera gotowe do dekretacji.
Podszedł cicho do drzwi. Otworzył je szeroko i niedbale spojrzał na wicepajaca. Niebieska marynarka, obsmarkana chusteczka w kieszonce Tam, gdzie on trzyma swój kochany grzebyczek. Co za obrzydlistwo, pomyślał. Wicepajac już stał. Uśmiechał się swoimi dużymi oczami i gotów był wyłapać każde słowo Wąsacza. Ten tylko krótko wskazał na swój pokój i powiedział oschle:
- Chodź.
Wicepajac szybko wszedł do pokoju wąsacza i delikatnie zamknął za sobą drzwi.
c.d.n. 21:57, 07.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Na portalu po raz trzeci pojawił się fałszywy anymon.

Dlatego powtarzam:
„Tak jak każdy dobry produkt moje teksty doczekały się podróbek. Nawet pseudonim, tak jak w oryginalnych wyrobach, jest taki sam.

Miło mi, że fałszywy anymon tak docenia moją twórczość, że zamiast pisać pod własnym pseudo używa mojego.

Mniej miło, że i styl mniej lotny i błędów językowych zbyt dużo.

Dlatego fałszywy anymonie nie naśladuj mnie a pisz pod własnym pseudo. Chyba potrafisz?”

ANYMON

PS
Zapoznaj się z zasadami netykiety 09:00, 08.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ANYMONANYMON

0 0

Chyba masz rację "prawdziwy" ANYMONIE. Przeniosę się gdzie indziej, bo Twoja sława mnie powoli przytłacza. Wyślę Ci link, żebyś mógł krytykować dowolnie moje opowiadanie.
pozdrawiam i powiedz szefowi, że to ja napisałem te ostatnie odcinki, a nie Ty. Może Ci nie wsadzi palca w oko? 10:43, 08.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Hi,
1. Proszę bez "ironii", stosuj zasady netykiety.
2. Nie zniechęcaj się, twoje opowiadania są coraz lepsze. Gdyby akcja była bardziej wartka...
3. Nie mam szefa a Ty?
4. Nie uciekaj proszę bo zrobi się nudno. Przyjmij tylko inny pseudonim. Może być nawet podobny: Antyanymon, Antyken, Ancymon...

Pozdro
Anymon 14:03, 08.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ANYMONANYMON

0 0

Ale ten mi się podoba, jest bardzo fajny. 3 razy już reklamowałeś swoje opowiadanie o wartkiej akcji, kiedy kolejne odcinki? Drżę z niecierpliwości. 14:46, 08.11.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Fałszywy Anymonie, jestes zwykłym złodziejem nicka
Anymon 15:01, 15.11.2016


ANYMONANYMON

0 0

Menadżer powiatowy niecierpliwie ściskał palce. Wicepajaca nie było już ponad godzinę. Co on tam robi? Mogłem sam pójść – myślał. Usłyszał charakterystyczny dźwięk wyciszonego telefonu. Wibracje. Wicepajac – odczytał z ekranu.
- Tak – powiedział cicho do słuchawki menadżer.
- Zaraz będę. Wąsacz, to twardy gość, dlatego to tyle trwało. Musimy mu kupić nowy grzebień do wąsów, bo ciągle ma ten tani – z głośnym śmiechem odpowiedział wicepajac i wyłączył się niespodziewanie.
Menadżer nie lubił takich rozmów. Czekał długą godzinę na informacje, a ten o jakimś durnym grzebieniu …
3 minuty później.
- Wąsacz nie zgadza się na zatrudnienie Rypniętego.
- Jak to? - wyrwało się menadżerowi.
Nie powienien w ten sposób mówić do podwładnego. To on tu jest szefem.
- Po prostu się nie zgadza. Rypnięty to nie jest jego człowiek, przecież zawsze to mówił. Jest w odstawce. Promuje się na Miejskiego Mistrza, a to się Wąsaczowi nie podoba. Były inne plany …
Wicepajac nie dokończył. Menadżer wyglądał na przestraszonego. Nerwowo podniósł do ust szklankę. Nie trafił. Część wody spłynęła na koszulę.
- Ale powiedział, że możemy negocjować – powiedział powoli wicepajac.
Menadżer przestał wycierać wodę z koszuli i spojrzał na swojego rozmówcę. W co on gra? - pomyślał i wstał szybko od stołu. Poszedł na drugą stronę pokoju. Sięgnął do szafki, w której trzymał „coś mocniejszego”.
- Napijesz się? - powiedział z uśmiechem.
c.d.n.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 18:15, 08.11.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Fałszywy Anymonie, jestes zwykłym złodziejem nicka
Anymon
P.S.
Opisujesz swoje zwyczaje czy swojego Hecyka 15:10, 15.11.2016


ANtYMONANtYMON

0 0

Wąsacz wydłubywał resztki obiadu z zębów. Był zadowolony. Nie dlatego, że w biurze podawali smaczne obiady. Nie, nie, to nie z tego Wąsacz był zadowolony. Właśnie dostał podwyżkę. Kupię sobie … - zaczął myśleć jak wyda pierwszą nadwyżkę w budżecie domowym i w tym momencie złamała mu się w palcach wykałaczka. Strużka krwi popłynęła z palca. Jestem ranny – popatrzył z przerażeniem na kontuzjowany palec. Szybko podniósł słuchawkę telefonu. Po niespełna 3 sekundach usłyszał w słuchawce głos przybocznej.
- Tak, szefie – jej głos sprawiał, że Wąsacz prężył się i machinalnie podnosił z fotela.
- Zadzwoń do ważniaka wojewódzkiego i poproś o spotkanie. Jak najszybciej się da. I przynieś mi kawałek plastra, bo się skaleczyłem – powiedział zdecydowanie i odłożył słuchawkę, nie czekając na odpowiedź.
Podniósł z biurka telefon i wystukał na klawiaturze numer.
- Rypnięty, słucham. Dlaczego dzwonisz? - szorstki głos Rypniętego był denerwujący.
- Mam dla ciebie propozycję – powiedział spokojnie Wąsacz.
- Ty? Jaką ty możesz mieć dla mnie propozycję? – głos Rypniętego robił się coraz bardziej szorstki.
- Przyjdź, to zobaczysz – powiedział Wąsacz i przerwał połączenie.
c.d.n.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 20:52, 09.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KrystianKrystian

0 0

I co dalej? 00:48, 10.11.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

AncymonAncymon

0 0

Dalej,
Hećbruk czesze się srebrnym grzebieniem po spasionym siwym karku, przyczesuje złotym grzebykiem rudawe wąsy i czochra diamentową szczotką po tłustej du..e.

Stać go na wszystko za "10℅" 01:48, 10.11.2016


ANtYMONANtYMON

0 0

Komisja konkursowa w biurze menadżera powiatowego obradowała nad protokołem z konkursu na dyrektora od praw jazdy na traktory. Przed chwilą przesłuchali kolejnego kandydata. Klara, wysoka blondynka i przewodnicząca komisji bawiła się długopisem. Do tej pory nie miała żadnej informacji na temat tego, kogo mają wybrać. Do konkursu zgłosiły się 3 osoby. Jedna z kobiet wydawała się nawet kompetentna, ale co z tego, jeśli okaże się, że menadżer jej nie będzie chciał zatrudnić. Klara była doświadczoną urzędniczką. Wiedziała, że teraz potrzebne są informacje, co z tym protokołem zrobić, a nie bezsensowne rozmowy o merytoryczności bądź nie przesłuchiwanych kandydatów. Z rozmyślań wyrwało ją skrzypienie drzwi wejściowych do pokoju, w którym pracowała komisja. Zza drzwi wystawała głowa Ryszarda, młodego asystenta menadżera powiatowego.
- Pani Klaro, mogę panią prosić na sekundę? - stanowczy głos młodziaka nie pasował ani do jego wieku, ani postury, ani funkcji, jaką pełnił w biurze.
- Oczywiście, panie Ryszardzie – szczebiotliwie odpowiedziała mu Klara.
Informacje już idą, pomyślała zadowolona. Nareszcie będzie można zakończyć to bezproduktywne spotkanie – pomyślała i szybko podeszła do drzwi.
- Rypnięty – cichutko powiedział jej do ucha młodziak.
c.d.n.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 11:56, 10.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

ANtYMONANtYMON

0 0

Czytasz nieźle, ale z pisaniem ci słabiej chyba idzie. A może pomysłów nie ma? 20:12, 10.11.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

anymonanymon

0 0

Fałszywy Anymonie, jestes zwykłym złodziejem nicka
Anymon
P.S.
Przestałeś pisać bo Hecyk przestał płacić? 15:14, 15.11.2016


anymonanymon

0 0

W sali w której zgromadzili się uczestnicy spotkania w sprawie CETA stały puste krzesła.
– Wiecie ilu gości zaprosiłem. I tyle krzeseł ma być. Zabraknie, to doniesiecie. Stworzymy wrażenie, że brakuje krzeseł bo przyszło dużo rolników – instruował Hecyk przed spotkaniem.
Tymczasem część krzeseł był pusta. Pusta.
- Kto zawinił? - spojrzał groźnie na Cukrowa, ale on rozmawiał po cichu z towarzyszami z województwa.
– Co on znowu knuje - pomyślał idąc w stronę prezydium.
Zaczął prezentację i już po chwili wpadł w swój zwykły słowotok. Z centrali przyszły wytyczne że partia jest przeciw CETA więc przemawiał zgodnie z wytycznymi, machał rękoma i stroił miny mówiąc w stronę kamery, bo przecież to miało to być pokazane w lokalnej, opanowanej przez Hecyka, telewizji. Telewizja była formalnie własnością spółdzielni mieszkaniowej, ale Hecyk miał większość w radzie i swojego posłusznego prezesa, którego pół roku wcześniej oddelegował do wygrania, „zaplanowanego” wcześniej, konkursu na tym ważnym odcinku propagandy.
Perorując zauważył ziewanie kilku przybyłych rolników przeszedł więc do dyskusji. Zaplanowane wcześniej głosy, popieraczy Hecyka, którzy stanowili większość słuchaczy, popierały Jego stanowisko i zachwycały się głośno i wylewnie Jego słowotokiem. Patrzył wiec dumnie na towarzyszy z województwa - niech widzą, jaki Ja mam posłuch - myślał z satysfakcją.
- To wina poprzedniego rządu – grzmiał Hecyk. To oni ukrywali przed nami te negocjacje w sprawie CETA. Zmanipulował przy tym fakt, że Jego parta była w poprzednim rządzie i On Hecyk jako Pierwszy Sekretarz Powiatowy też za to odpowiadał.
- To dobrze, że informacja o spotkaniu została opublikowana w ostatniej chwili. Inaczej przyszli by mieszkańcy i zadawali niewygodne pytania – pomyślał i dalej gadał, gadał, gadał…
~ ~ ~
Hecyk zadowolony rozparł się w swoim fotelu. Towarzysze - zwrócił się do zaufanych ToW. – Sprawdzicie, o czym szeptał Cukrow z wysłannikami Marszałka z województwa. Trzeba być czujnym jak Stalin. A teraz referujcie plan na obchody następnego święta…
Hecyk zadowolony wysłuchiwał sprawozdań nie wiedząc, że nad jego głowa zbierają się ciemne chmury…
~ ~ ~
Następnego dnia z rana przybiegł Cukrow.
- Niech czeka - zakomunikował sekretarce Hecyk.
– Niech zmięknie - pomyślał i zadzwonił do Sokoła.
- Dowiedziałeś się, o czym szeptał Cukrow z tymi z województwa? – zapytał.
- Nikt mi nie kazał – zdziwił się Sokół.
- To Ty nie wiesz, co należy do Twoich obowiązków? – wysyczał Hecyk do telefonu – biegiem sprawdzić i meldować – rzucił groźnie do słuchawki.
Zawołać Cukrowa – polecił przez telefon sekretarce.
Cukrow nieśmiało otworzył drzwi….

cdn.
(*wszelkie podobieństwo do osób i sytuacji z naszego miasta jest nieplanowane i zupełnie przypadkowe) 22:28, 15.11.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%