Zamknij

Historia, której nie znacie: Mąka i prąd w Pomniku

07:52, 18.09.2016
Skomentuj

W Pomniku, leżącym nad Gubrem, najbardziej historyczną budowlą jest młyn wodny.   Solidnej ongiś bryły z czerwonej cegły nie sposób przeoczyć jadąc przez Drogosze w stronę Korsz. Mimo iż zostały z niej praktycznie same mury.

 

Historia młynarstwa w Pomniku liczy sobie ponad 600 lat. Od lokacji miejscowości w czasach Zakonu Krzyżackiego (1370 r.) funkcjonowały w niej dwa młyny wodne. Później już tylko jeden, ale nieustannie, do czasów niemalże nam współczesnych.

Obok Krzyżaków będących właścicielami młyna do czasy sekularyzacji Zakonu w 1525 roku, najdłużej, bo niemalże 250 lat  gospodarowały w nim rodziny Dönhoff i Stolberg-Wernigerode. Z tym, że od początku XIX wieku stale oddawano go w dzierżawę.

Najbardziej znanym dzierżawcą młyna w Pomniku była rodzina Macketanz. W drugiej połowie XIX wieku zarządzał w Pomniku Carl, po nim, aż do 1945 roku - jego syn, Julius Macketanz, rotmistrz w stanie spoczynku.

Jednakże Pomnik to nie tylko młynarstwo. To także dzierżawiony przez Macketanzów mająteczek ziemski. Według spisu z 1879 roku specjalizowano się w nim w hodowli bydła holenderskiego i koni. W tym samym czasie przy młynie funkcjonowała olejarnia, której nie wymienia się w latach późniejszych. Wśród zawodów sprawowanych przez tamtejszych mieszkańców w 1920 roku wymienić można: młynarza, woźnicę, dwóch zaprzęgowych, kowala, dojarza, skarbnika dworskiego i ogrodnika.

Pomnik to także energia elektryczna. W 1923 roku z inicjatywy Stolberg-Wernigerodów zainstalowano w młynie turbinę wodną  wytwarzającą prąd dla Pomnika i Drogosz. Prywatna "elektrownia" z powodzeniem funkcjonowała ponad 10 lat, kiedy to w okolice Drogosz doprowadzono linię elektryczną z elektrowni wodnej na Łynie w Prawdinsku.

Mariusz Kwiatkowski

 

Zdjęcie: Kamienie, które nie mielą... Fot. Mariusz Kwiatkowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(5)

HJMHJM

0 0

Historię młyna wodnego w Pomniku znam od czasu, kiedy tylko sięga moja pamięć. Można powiedzieć, że ja jak o moi koledzy wychowaliśmy się obok tego młyna. Szczególnie w okresie lata zażywaliśmy kąpieli w bardzo niebezpiecznych wodach Gubra spiętrzonych właśnie dla potrzeb młyna. Cud, że nikt się nie utopił chociaż ja sam topiłem się dwukrotnie. Było bardzo wesoło. Wokół młyna gromadziło się zazwyczaj nawet kilkadziesiąt furmanek z bliższych i dalszych wsi. Jedni przywozili zboże do zmielenia na mąkę inni przyjeżdżali po odbiór i nikt specjalnie się nie spieszył. To była okazja do spotkań towarzyskich. Nie obywało się bez wypróżnienie jednej, częściej kilku butelek. Kierownikiem młyna był pan Dutkowski - podobno przedwojenny właściciel własnego młyna, zamieszkały w Drogoszach. Z pracowników pamiętam pana Wysockiegi i pana Baranowskiego. W energię elektryczną zaopatrywał młyn wsie Drogosze i Pomnik także zaraz po wojnie do czasu podłączenie do sieci. No cóż to był kawałek mojego dzieciństwa. 10:51, 18.09.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

CZYTELNIKCZYTELNIK

0 0

BRAWO to jest artykuł super ciekawy 14:47, 18.09.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JustynaJustyna

0 0

Zawsze pomylka z jedna literka w nazwisku Dudkowski Stefan mój dziadek. 04:33, 19.09.2016

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

HJMHJM

0 0

Rzeczywiście to był pan Dudkowski. Twojego dziadka Justyno miałem przyjemność poznać osobiście kiedy już byłem dorosły. Prowadziłem z Nim długie rozmowy. Super Dziadek. 08:35, 19.09.2016


lplp

0 0

Ja z moim dziadkiem, Rafałem Czaplińskim, na przełomie lat 60/70 parę razy zajechaliśmy do młyna w Pomniku. Raz nawet zostałem postawiony na straży przy worku do którego sypało się zmielone na mąkę ziarno. Pamiętam jak na filmie to zdarzenie. Innym razem (w końcu kwietnia 1971) jechałem w środku ciemnej nocy, na pożyczonym w Korszach rowerze, razem z moim tatą i licznymi bagażami do Wilkowa Małego. Zakręt za pomostem, śliska kamienna droga i wypłukane piaskowe pobocze zarzuciło tak gwałtownie, że o mały włos, a byśmy obaj, razem z rowerem i z tobołkami wpadli do tego spiętrzonego Gubra. :). Najadłem się wtedy starchu jakbym zawitał na chwilę w piekle. Zawsze kiedy mam okazję mijać to, już mocno odmienione, miejsce wspominam tamte przygody. 15:26, 14.11.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%