Zamknij

Historia godna przypomnienia: Czy Mao Zedong znał historię Barcian?

13:22, 26.02.2017 Aktualizacja: 13:24, 26.02.2017

W 1958 roku, w Chinach, rozpoczęto kampanię walki z plagami. Akcja została zainicjowana partyjną dyrektywą, zatytułowaną Wskazówki o zwalczaniu czterech plag i dyskusji nad higieną. Z polecenia rządu cały kraj rozpoczął walkę z muchami, komarami, szczurami i wróblami...

 

- Każdy wróbel zjada w ciągu roku 4,5 kg ziaren, a wszystkie razem zjadają tyle, ile nasyciłoby przynajmniej 60 tysięcy ludzi - tłumaczył Mao Zedong, dyktator i szef Komunistycznej Partii Chin. Stwierdzenie to było oczywistą nieprawdą, zaś wróble miały odegrać rolę kozła ofiarnego, przy pomocy którego wytłumaczyć można było źle prowadzoną gospodarkę rolną.

Kary za niedostarczanie głów

Masowa akcja zabijania wróbli w szybkim tempie doprowadziła do znacznego zmniejszenia populacji tego ptaka, co w dużej mierze miało wpływ na nastałą wkrótce klęskę nieurodzaju i głód, który pochłonął kilka milionów Chińczyków. Głównym menu wróbla nie jest bowiem zboże, a wszelakie owady, które przy wytępieniu ptaków, rozpleniły się, niszcząc zbiory.

W Chinach wróbla za wroga uznano w czasach nam współczesnych, lecz pierwszeństwo w "urzędowym" zwalczaniu tego ptaka należy się Barcianom.

Akcję walki w wróblami zainicjowano w tej miejscowości już w drugiej połowie 18. wieku. Napisano w kronice, iż "nastał w Barcianach czas, w którym niemożliwie rozmnożyły się wróble". Musiały one stanowić nie lada problem, skoro stały się główną bolączką rady miejskiej. Podjęto więc uchwałę, w myśl której każdy właściciel domu stojącego w Barcianach miał co roku dostarczyć do ratusza 12 głów wróbli. Właściciel połowy domu - 6 głów. Dla niewywiązujących się z tej osobliwej należności przewidziano karę pieniężną, w wysokości grosza od każdej niedostarczonej głowy. A wyjaśnić należy, iż ówczesny grosz był więcej warty od naszego współczesnego.

Kilka kilometrów obok walczono ze szczurami...

Działania w Barcianach, chociaż prowadzone na nieporównywalnie mniejszą skalę od tych chińskich, trwały od nich dłużej. W Chinach uważano wróbla za wroga przez cztery lata, a po 1962 roku, zamiast z nim, podjęto walkę z pluskwami. W Barcianach "antywróblowa" uchwała obowiązywała przez 32 lata - od 1770 do 1802 roku. Dziś, ponad 200 lat później, mało kto o nie wie.

- Naprawdę, walczono tu z wróblami? - Nie kryje zdziwienia pani Dorota, mieszkanka Barcian. - Ja ciągle mam ćwierkający żywopłot i walkę na strychu o miejsca na gniazda. Walczą oczywiście nie ze mną tylko między sobą. Mnie nie przeszkadzają, wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że są.

Tak więc barciańska kampania wytoczona wróblom wydaje się nam cokolwiek kuriozalna. Lecz może dla współczesnych tamtym czasom wcale nie wydawała się aż taka dziwna? Co więcej, wnosić można, iż na podobieństwo uchwalonej w Barcianach ustawy, dziwne zarządzenia rodziły się również w ratuszach innych miast Prus Wschodnich. W tym miejscu przychodzi na myśl opowiadanie Szczury, autorstwa pochodzącego z Jegławek (7 kilometrów od Barcian) Arno Surmińskiego, opisującego bój z tymi gryzoniami. Autor opisuje, że sołtys zobowiązany był urzędowo  płacić za każdy dostarczony mu ogon zabitego szczura...

Mariusz Kwiatkowski

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

KonradKonrad

0 0

W historii wypadałoby dzisiaj poświęcić artykuł o Hymnie Polski, a nie o historyjkach o pruskich i chinskich wrobelkach. 13:41, 26.02.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%