Zamknij

Elżbieta Dąbrowska: Zwierzęta to nie zabawki

13:02, 15.10.2016
Skomentuj

Schronisko w Pudwągach działa od kilku lat. Regularnie trafiają do niego porzucone psy i koty. Pracownicy schroniska starają się znaleźć im dom. Nie zawsze jest to jednak łatwe, o czym opowiada Elżbieta Dąbrowska, kierownik Schroniska dla Zwierząt Bezdomnych w Pudwągach.

 

4 października obchodzony był Światowy Dzień Zwierząt. Świętowaliście w schronisku w jakiś szczególny sposób?

Nie było specjalnego świętowania. Zajęliśmy się codziennymi obowiązkami. Jak co dzień: psy zostały nakarmione, posprzątaliśmy boksy, wypuściliśmy je na wybiegi. To miłe, że ludzie pamiętali o Światowym Dniu Zwierząt. Przyjeżdżali z prezentami dla zwierząt i z karmą. W Reszlu uczennice zebrały pieniądze na karmę i zabawki dla zwierząt. Piękny gest.

Jakie zwierzęta najczęściej trafiają do adopcji? Które najszybciej znajdują nowy dom?

Najszybciej nowy dom znajdują małe pieski - mam na myśli rasę. Często adoptowane są także młode psy. Mogą mieszkać w niedużych mieszkaniach w blokach. Kundelek nie potrzebuje tyle miejsca, co np. owczarek niemiecki. Większy problem jest z zaadoptowaniem dużych psów, takich które potrzebują dużo miejsca. Jednak ludzie adoptują także duże rasy, ale nie tak często jak te małe. Nie mogę narzekać - adopcja dobrze funkcjonuje.

Mówi Pani o psach, ale koty chyba też są w Waszym schronisku?

Koty też mamy, ale ich adopcją bardziej zajmuje się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Pomagają nam. Na naszym facebookowym profilu codziennie pojawiają się ogłoszenia - można wejść na stronę Schronisko Kętrzyn Pudwągi i zobaczyć zwierzęta, które szukają domu.

Jakie warunki musi spełnić osoba zainteresowana adoptowaniem zwierzęcia ze schroniska

w Pudwągach?

Przede wszystkim taka osoba musi mieć odpowiednie warunki mieszkaniowe dla psa. Każdy, kto chce adoptować zwierzę musi być pełnoletni i zdawać sobie sprawę z tego, że pies czy kot to obowiązki, to nie zabawki. Żeby adoptować psa trzeba przyjechać do naszego schroniska z dowodem osobistym i wziąć absolutną odpowiedzialność za psa do końca jego życia.

A czy osoba, która chce adoptować zwierzę musi zapłacić dla schroniska?

Nie ma takiego obowiązku. Można dobrowolnie wrzucić datek do puszki podczas odbierania psa. Śmieję się, że to zabobon, ale to na szczęście - żeby piesek nie chorował, nie wrócił do nas. Trzeba jednak podpisać umowę zobowiązującą do odpowiedniego traktowania zwierzęcia i opieki nad nim - i weterynaryjnej, i miłości, i karmienia.

Często słyszymy o przypadkach znęcania się nad zwierzętami. Czy do Was trafiają takie zwierzęta?

Niestety, często trafiają do nas zwierzęta, nad którymi się znęcano. To okropne, tragiczne...  Przywożone są do nas psy z wrośniętym łańcuchem. Jednemu psu ktoś chciał obciąć głowę. Tak to wyglądało, bo zwierzę miało ranę ciętą do samego kręgosłupa. Psy są także porzucane w rowach, przywiązywane do drzew. Jeździmy po szkołach i uświadamiamy ludzi, że zwierzę to też istota żywa, że też czuje i że to nie jest zabawka czy rzecz, którą można wyrzucić. Pomagają nam w tym wolontariusze.

Z jakimi trudnościami musi zmierzyć się schronisko?

Nie mamy problemów z finansami, ponieważ Schroniskiem Kętrzyn Pudwągi zarządza Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej "Komunalnik". Jeśli pieniądze są potrzebne, to muszą być. Nie może zabraknąć karmy. Weterynarz też jest u nas zatrudniony. Zbieramy pieniądze na dodatkowe kwestie związane ze zdrowiem czworonogów, np. na dodatkowe badania, leki, operacje.

Czytelnicy chcieliby dowiedzieć się, w jakie akcje angażuje się schronisko.

Przede wszystkim w marcu każdego roku promujemy akcję związaną z kastrowaniem i sterylizacją zwierząt. Oczywiście, w schronisku każde zwierzę musi przejść taki zabieg. W taki sposób zapobiega się bezdomności zwierząt. Na spotkaniach, na które zapraszają nas gminy też promujemy kastrację i sterylizację. Jestem przekonana, że gdyby wszyscy dobrze się zorganizowali, gdyby świadomość (a o to się staramy) była większa, to bardzo szybko zapobieglibyśmy bezdomności wśród naszych mniejszych braci. W każdym razie przynajmniej to zjawisko zostałoby ograniczone.

A czy zdarzyło się tak, że jakieś zwierzę trafiło do Was z powrotem bez poważnego powodu, np. dlatego, że się komuś znudziło?

Nie ma takiej możliwości - przecież każdy adoptujący podpisuje umowę. Owszem, w umowie jest zapis, że w ciągu dwóch tygodni można oddać do nas psa. To taki okres próbny. Zdarza się, że np. dziecko jest uczulone na sierść i wtedy zwierzę trafia z powrotem do schroniska. Nie pochwalam tego. Decyzja o adopcji zwierzęcia powinna być przemyślana. Bywa też tak, że niestety, dopiero po podpisaniu umowy okazuje się, że pies ma nieodpowiedniego właściciela. Wówczas staramy się zrobić wszystko, by znaleźć mu inny dom.

Dziękuję za rozmowę.

 

Judyta Łepkowska

 

Zdjęcia: Elżbieta Dąbrowska. Fot. Archiwum prywatne

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

KuratorKurator

0 0

Ta przymusowo wykonana kastracja i sterylizacja powinien zająć się prokurator! Jak to bez zgody pozbawiać zwierzę organów? 04:42, 16.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

HJMHJM

0 0

Mam ogromny szacunek dla ludzi z ludzi zajmujących się zwierzętami. Sam adoptowałem przed kilku laty maleńkie kociątko. Przy okazji pozdrawiam Panią z Wandajn. Kociątko, które mamy od Pani waży teraz około 8 kg. i jest najbardziej rozpuszczonym kotem. 07:00, 16.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

11

0 0

Weterynarz jest zatrudniony???? A nie na umowę zlecenie???? Jeżeli na umowę, to czy był konkurs, czy zapytanie na wykonywanie usług???? A może jest tak, że kolejny koleś z RESZLA poza konkursem, przetargiem, zapytaniem realizuje usługi????!!!!!! 10:42, 19.10.2016

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%