O takich wydarzeniach chcielibyśmy informować jak najczęściej i to nie tylko w perspektywie zagrożenia zdrowia i życia. Cztery kętrzynianki: Ewa, Bożena, Jadwiga i Krystyna postanowiły wziąć czynny udział w walce z pandemią koronawirusa. Usiadły za maszynami i szyją maski na potrzeby szpitala.   Wraz z publicznym ogłoszeniem zagrożenia nowym koronawirusem maski ochronne, obok środków dezynfekujących, stały się towarem deficytowym. Trudno nabyć je w rozsądnej cenie na tak zwanym wolnym rynku, ale co gorsza, problemy z ich zakupem mają też placówki lecznicze. W Kętrzynie znaleziono na to sposób. - Masek brakuje, a ich kupno jest wręcz niemożliwe. Dlatego też wpadliśmy na pomysł, żeby wykonać je samodzielnie. Kupiliśmy w aptece belę "tetry", a cztery panie szyją z niej maski - mówi Wojciech Glinka, dyrektor Szpitala Powiatowego w Kętrzynie. Za prototyp chałupniczej produkcji posłużyła maska ochronna, również tetrowa, z lat 80-tych. Ze wspomnianej beli, czyli około 150 metrów kwadratowych materiału, ma powstać kilkaset masek. Przedsięwzięcia podjęła się Ewa Zych. Zebrała koleżanki i uruchomiła doraźną produkcję. - Każdy z nas może znaleźć się w potrzebie, a personel szpitala musi być zdrowy - mówi o motywach swojego działania Ewa Zych. - Z drugiej strony, jest to bardzo smutne, że taka pomoc w ogóle jest potrzebna. Prace związane z szyciem masek rozpoczęły się poniedziałkowym popołudniem. Cała akcja ma potrwać trzy dni. rm

Fot. Wojciech Glinka